Ziobro chce ograniczyć Twittera. Kontrowersyjny projekt Ministra Sprawiedliwości

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt, który ma "skutecznie realizować konstytucyjne prawo do wolności słowa". Choć z pozoru brzmi to jak coś dobrego, w praktyce wpłynie raczej na zwiększenie publikacji nieprawdziwych informacji. Foliarze, płaskoziemcy i zwolennicy teorii, że sieć 5G zamienia ludzi w zombie będą teraz mogli swobodnie publikować swoje opinie.
ziobro.jpg

Jerzy Zięba zalecał leczenie koronawirusa witaminą C. Po tym, jak opublikował w film, w którym opowiadał podobne bzdury, jego konta w mediach społecznościowych zostały zablokowane. W świetle nowego prawa "doktor" mógłby dalej wrzucać do sieci podobne wypowiedzi i narazić tym samym na poważne niebezpieczeństwo szereg ludzi. To tylko jeden z wielu przykładów na to, że nie wszyscy powinni mieć możliwość publikacji swoich przekonań w internecie. 

"Nierzadko ofiarami ideologicznych zapędów cenzorskich padają przedstawiciele funkcjonujących w Polsce rozmaitych środowisk, których treści są usuwane bądź też blokowane w internecie" – mówił na konferencji prasowej Zbigniew Ziobro. O tych "zapędach cenzorskich" głośno było niedawno podczas zablokowania konta i usunięcia wpisów Donalda Trumpa, który nawoływał do marszu na Kapitol. Były prezydent USA został zablokowany na większości portali społecznościowych i w świetle dzisiejszego prawa podobna sytuacja miałaby miejsce, gdyby Trump zrobił coś podobnego w Polsce. Niedługo jednak ma się to zmienić, o co walczy minister Ziobro.

Zgodnie z projektem, serwisy społecznościowe nie będą mogły usuwać wpisów ani blokować kont użytkowników, jeśli treści internautów nie będą naruszać polskiego prawa. Jeśli coś takiego się jednak wydarzy, użytkownik będzie miał prawo do złożenia skargi do serwisu. Takie rozwiązanie funkcjonuje w innych krajach, np. w Niemczech i Francji. Tam jednak wszelkie posty na bieżąco są monitorowane przez wyszkolonych specjalistów natychmiast zgłaszających wszelkie nieodpowiednie treści. Nie chcemy kreślić czarnych scenariuszy, ale w naszym kraju może to jednak tak fachowo nie działać. Na wstępie w projekcie widnieje informacja, że wszelkie niezgodności będą rozpatrywane w... tydzień. 

Tak więc, gdyby na Facebooku pojawiły się treści, które powinny potencjalnie kwalifikować się jako nieodpowiednie, będą one widniały na stronie minimum przez 7 dni, dopóki nie zostaną sprawdzone i ewentualnie usunięte. 

Przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości nie podali informacji, kiedy ten projekt zostanie wcielony w życie. Zanim jednak to się stanie, zalecamy sprawdzenie wszystkich znajomych na Facebooku. Kto wie, może już niedługo czeka nas szturm internautów, którzy bali się publikować swoje przekonania w obawie przed zablokowaniem konta. Lada moment możemy się dowiedzieć, że koronawirus został sztucznie rozprzestrzeniony przez amerykańskich naukowców.


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz Wtorek 12.01.2021