Prawdziwi Superherosi

Superman przyleciał z planety Krypton, Spidermana ukąsił napromieniowany pająk, a Hulk napromieniował się sam. Batman oraz Iron Man mają za to niezniszczalne zbroje i hiperbroń skonstruowaną w tajnych laboratoriach za grube miliony dolarów.
Inaczej niż ci komiksowi herosi, Master Legend nie jest kosmitą, mutantem ani ekscentrycznym miliarderem. Zamiast nadprzyrodzonych moc y ma nadwagę, a cały jego supersprzęt to poniemiecki hełm z czasów II wojny światowej, maska na twarzy i piłkarskie ochraniacze na nogach oraz rękach. Jednak o ile Superman i spółka istnieją tylko na łamach komiksów, to Master Legend żyje w rzeczywistości i każdej nocy w hełmie i ochraniaczach patroluje ulice Orlando na amerykańskiej Florydzie.
ZWYCZAJNI NIEZWYCZAJNI
Nikt nie zna jego prawdziwego nazwiska ani jak naprawdę wygląda. To znaczy,
ktoś tam pewnie zna, ale wtedy nie wie, że jego na pozór całkiem zwyczajny sąsiad
czy znajomy z pracy „po godzinach” zakłada dziwaczny kolorowy kostium i włóczy
się w nim po najmroczniejszych zakątkach miasta. Jak Master Legend sam z dumą
podlicza, z wszelkiej maści złodziejaszkami, rozrabiakami czy ulicznymi
dilerami narkotyków stoczył już ponad tysiąc bójek na pięści (w większości
zwycięskich) oraz kilka strzelanin (po których dwa razy wylądował w szpitalu).
Za te wyczyny oraz poświęcenie nikt mu nie płaci ani nie daje żadnych nagród.
Czemu więc to robi? Po prostu Master Legend – wzorując się na herosach z
komiksów – chce naprawiać świat,
pomagając biednym ludziom i ścigając bezkarnych złoczyńców. A że woli to robić
anonimowo i w ręcznie robionym fantazyjnym kostiumie? Nie jest w tym
odosobniony.
Takich jak on „zwyczajnych niezwyczajnych” (dodajmy: dorosłych i w pełni poczytalnych) jest na całym globie około trzystu. Sami siebie nazywają Real Life Super Heroes, po polsku: Prawdziwi Superbohaterowie.
PARADA HEROSÓW
Mr. Xtreme, ubrany w żółtą pelerynę, jaskrawozielony kask i gogle narciarskie,
strzeże bezpieczeństwa mieszkańców San Diego. Death’s Head Moth w masce przypominającej
trupią czaszkę chroni obywateli stanu Wirginia, a Geist, wyglądający niczym
kosmiczny cyberkowboj, stanu Minnesota. Wielki Nowy Jork, jak łatwo przewidzieć, ma aż kilku własnych
superherosów – działają tu m.in. Phantom Zero (w eleganckim czarnych
garniturze, czerwonym krawacie i z twarzą pomalowaną w połowie na czarno i w
połowie na biało) oraz ubrana w seksowny obcisły kostium Nyx, jedna z
nielicznych kobiet w „superbohaterowskim” towarzystwie. Natomiast w stolicy
USA, Waszyngtonie, porządku pilnuje DC’s Guardian w skórzanym kostiumie w
barwach amerykańskiej flagi. Tak, prezydent Barack Obama może spać spokojnie...
Choć większość Prawdziwych Superbohaterów działa w Ameryce, herosi pojawili się również w innych krajach. W Meksyku poprawia świat Superbarrio, w Kanadzie Thanatos, w Wielkiej Brytanii The Statesman, we Włoszech Entomo. W Polsce nie zauważono jesz-cze ani jednego Superbohatera, ale to zapewne tylko kwestia czasu...
SŁAWA I CHWAŁA
Pierwsi Prawdziwi Superbohaterowie pojawili się w USA wkrótce po swych komiksowych
inspiracjach, czyli w latach 40. i 50. XX wieku. Sam Master Legend, jeszcze bez
niemieckiego hełmu, zaczynał jako nastolatek ponad dwie dekady temu. Ale
większość tego czasu o nim i o innych mało kto słyszał. Wszystko zmienił internet.
W sieci herosi z całego świata dowiadywali się o sobie nawzajem. Wymieniali
doświadczenia oraz adresy krawców szyjących superstroje. Zaczęli się
organizować w grupy. Aż w końcu zauważyły ich media. Tylko w ciągu ostatnich
dwóch lat o Prawdziwych Superbohaterach pisały m.in. „Rolling Stone” i „Der
Spiegel”, pokazywały ich CNN i BBC. Stali się inspiracją dla hollywoodzkiego
hitu „Kick–Ass” (choć pokazana tam orgia strzelanin ma z rzeczywistością mało
wspólnego) i zostali bohaterami dokumentalnego filmu „Superheroes”, który w
2011 rok zdobył nagrodę na festiwalu Slamdanc.
Dwa lata temu znany fotograf PetTangen stworzył „RLSH Project”, początkowo
będący tylko wspaniałą galerią herosów, który jednak szybko zmienił się w superbohaterski
portal społecznościowy. Jeszcze nigdy w dziejach Prawdziwi Superbohaterowie nie
byli tak popularni, jak dzisiaj!
ŚWIRY W MASKACH
Nie wszyscy Prawdziwi Superbohaterowie zajmują się bezpośrednią walką z przestępczością.
Wielu poprawia świat bardziej pokojowymi metodami: roznoszą wodę oraz jedzenie
bezdomnym, przynoszą lekarstwa starszym, sprzątają okolicę ze śmieci, a przede
wszystkim co sami podkreślają, zwalczają apatię większej części społeczeństwa.
Jest to bezpieczniejsze od zwalczania przestępczości, ale wcale nie łatwiejsze.
„Często ludzie biorą nas za jakichś świrów, naśmiewają się albo uciekają” – skarżą się na forach internetowych
superherosi.
Nie wszystkim podobają się też filmy i artykuły, w których
pokazani są jako mające problemy z osobowością dziwolągi. Kolejne kłopoty
sprawia też... policja. Z jakichś powodów mundurowym nie podobają się ludzie w
dziwnych strojach, ukrywający twarz za maską, kręcący się po ciemnych zaułkach.
Mimo przeciwności ukryci w komiksowych wdziankach ochotnicy nie pod-dają się. W
końcu Spiderman czy Batman też lekko nie mieli, prawda?