Łowca androidów

Już niebawem będziesz mógł pójść do salonu sprzedaży i kupić sobie robota, który będzie przypominał na przykład bramkarza Twojego ulubionego teamu futbolowego
Łowca androidów

Cześć. Przyniosłam zimne piwo. Zrobiłam też pyszny obiad, wyprasowałam ci koszule, zmieniłam opony w samochodzie na zimowe i przesunęłam tę wielką szafę gdańską do drugiego pokoju. Co byś chciał,  żebym teraz zrobiła? OK, już zdejmuję ci spodnie...” Niemożliwe? Możliwe! W rozwoju robotów nastąpiła taka rewolucja, że wkrótce nie tylko uwodzić będą cię kobiety roboty, ale trzeba będzie stworzyć prawo, byś mógł takiego androida... poślubić!

GŁOWA EINSTEINA
W książkach i filmach science fiction uniwersalne androidy, czyli roboty wyglądające jak człowiek, istnieją prawie od stulecia. Piorą, prasują, sprzątają, szydełkują oraz generalnie wiernie służą ludziom we wszystkich dziedzinach życia. Zgoda, niektóre mniej wiernie, ale to zupełnie inna historia. Niestety, do tej pory w realnym świecie szczytem mecharozwoju były wciśnięte w kanciaste plastikowe obudowy automaty umiejące co najwyżej chodzić (arabski Reem–B), biegać (japoński Asimo) albo jeździć na Segwayu (koreański Hubo). I nawet dodanie Hubo kopii głowy Alberta Einsteina nie zwiększyło jego umiejętności. Jednak ta przykra sytuacja zaczyna się zmieniać.– Już za osiem lat, w roku 2019, roboty zbliżą się inteligencją, zachowaniem i wyglądem do ludzi – przewiduje Raymond Kurzweil, amerykański wynalazca i futurolog zwany „prorokiem rewolucji technologicznych”. Warto mu wierzyć nie tylko dlatego, że w przeszłości trafnie przepowiedział m.in. rozwój internetu, telefonii komórkowej oraz wirtualnego seksu. Po prostu pierwsze prawdziwe androidy właśnie powstają.

MILION LINIJEK
Co się zmieniło w ewolucji androidów? Otóż do tej pory wszystkie budowane roboty miały ten sam problem: potrafiły wykonać zaledwie kilka konkretnych czynności, a i to w stopniu dalekim od doskonałości. Maszyna, która umiała chodzić, nie potrafiła logicznie rozmawiać. Ta, która jakoś radziła sobie z konwersacją, nie była w stanie poruszyć się choćby o metr. Równoczesne połączenie umiejętności chodzenia, komunikowania się i jeszcze wykonywania różnorakich poleceń absolutnie przerastało możliwości mechainteligencji. – Konstruktorzy robotów ciągle mieli ten sam problem. Nie byli w stanie zaprogramować wszystkich wariantów wszystkich sytuacji, które mogły spotkać maszynę. Im trudniejsze zadanie, tym większe i bardziej skomplikowane było oprogramowanie, aż w końcu nawet najnowocześniejsze komputery zapychały się od milionów linijek programu kodującego różne czynności – wyjaśnia Fumiya Iida, twórca automatów z Instytutu Technologii w amerykańskim Massachusetts.Ten stan trwał przez dziesięciolecia i pewnie do dziś nic by się nie zmieniło, gdyby nie... matka natura.

DECENTRALIZACJA
Nowy, rewolucyjny pomysł budowania robotów podpowiedziała sama przyroda. Naukowcy zauważyli,  że choć zwierzęta mają bardzo skomplikowaną budowę, to w większości wypadków bardzo malutkie móżdżki. A mimo to bez problemu poruszają się i równocześnie wykonują różne czynności! Po dłuższych badaniach okazało się, że jest to możliwe dlatego, bo zwierzęta wiele rzeczy robią kompletnie automatycznie, bez używania głowy. Właśnie tę sztuczkę zaczęto stosować w robotach.– Nie programujemy jednego centralnego komputera, który odpowiada za wszystkie zadania maszyny. Zamiast tego tworzymy autonomiczne elementy, które działają niezależnie od siebie oraz same ulepszają swoją pracę – podkreśla Fumiya Iida. Z tego powodu w nowych androidach centralny komputer decyduje np. tylko o ogólnym kierunku, w którym porusza się maszyna. Za to, żeby nie przewrócić się na schodach ani nie pośliznąć na lodzie, odpowiadają same nogi, uczące się chodzenia i równowagi na własnych błędach. A więc „nowy” robot na początku ciągle się przewraca, ale po każdym upadku sam poprawia swój program, by na końcu iść równo i stabilnie.

PUNKT KRYTYCZNY
To, że system działa, udowadniają sześcionożny robot RHeX i czworonożny Big-Dog, które bez problemu poruszają się po każdym terenie. BigDog jest tak dobry, że amerykańskie wojsko chce go zatrudnić jako transporter sprzętu dla US Army! Prace nad ich dwunożnym odpowiednikiem już trwają, ale samodzielne chodzenie jest tylko pierwszym krokiem do stworzenia doskonałego, uniwersalnego robota. Wykorzystując podpowiedzi natury, lada chwila powstaną roboty autonomicznie patrzące i mówiące, a następnie gotujące, sprzątające i robiące inne wreszcie pożyteczne rzeczy.– Zbliżamy się do punktu krytycznego, po przekroczeniu którego maszyny prześcigną człowieka w umiejętności rozumowania. I ten moment nie jest odległy – mówi Justin Rattner z firmy Intel, na której procesorach bazuje większość robotów świata.Gdy po tej mecharewolucji roboty będą umiały już wszystko, nadanie im atrakcyjnego wyglądu nie będzie żadnym problemem. Plastikowe obudowy zastąpi stworzony przez Amerykanina Davida Hansona materiał o nazwie Frubber, idealnie imitujący ludzką skórę. A co zrobi normalny, zdrowy mężczyzna, gdy będzie miał przed sobą androida, który wykona każde jego polecenie, a równocześnie wygląda jak kobieta o pięknej, gładkiej skórze? Oczywiście...

ODLICZANIE
– Z prymitywnymi maszynami ludzie zaczną uprawiać seks już za trzy lata – twierdzi dr David Levy, ekspert w sprawach sztucznej inteligencji i... międzynarodowy mistrz szachowy.
– W 2029 r. człowiek będzie częściej rozmawiał z androidem niż z drugim człowiekiem – przewiduje Raymond Kurzweil.
– Około 2050 r. pierwsze państwa zaczną legalizować małżeństwa ludzi z maszynami – dodaje David Levy.
– W 2056 r. roboty będą czuły i myślały, więc trzeba im będzie przyznać te same prawa (łącznie z równouprawnieniem), co zwykłym obywatelom – konkludują twórcy raportu napisanego na zlecenie brytyjskiego rządu.
– Następnym etapem ewolucji człowieka nie będzie człowiek – podsumowuje David Hanson.

TEST TURINGA
Jak rozpoznać, czy robot jest jeszcze zwykłą maszyną, czy już samodzielnie myślącą istotą? W 1950 r. angielski kryptolog Alan Turing zaproponował, żeby oceniać to podczas swobodnej, naturalnej rozmowy na dowolne tematy. Jeżeli po przebiegu dyskusji, intonacji, trafności wypowiedzi „sędzia” (człowiek) nie jest w stanie z całą pewnością stwierdzić, że jego rozmówca jest robotem, oznacza to zdanie testu i uznanie maszyny za myślącą. Sam Turing oceniał, że maszyny będą w stanie przejść jego test około 2000 roku, jednak – jak na razie – to się nie udało.

Dodał(a): Mateusz Zieliński Środa 24.08.2011