Dyrektor teatru w Lublinie przyznał pracownikom premie. Teraz żąda zwrotu.

Pracownicy teatru im. J. Osterwy z początkiem roku otrzymali premie uznaniowe w średniej kwocie 680 zł. Wiadomość, która miała być pozytywna, okazała się jednak rujnująca dla dyrekcji, kiedy okazało się, jak wysokie premie przyznali sami sobie.
Zrzut ekranu 2022-09-8 o 10.50.54.png

Redbad Klynstra-Komarnicki oficjalnie dyrektorem został rok temu. Nie musiał jednak wygrywać konkursu, gdyż nominowano go decyzją zarządu województwa, którym rządzi PiS. Oznacza to, że do czasu wypłacenia premii - pracował zaledwie cztery miesiące. Jak donosi Dziennik Wschodni, pracownicy z jego najbliższego otoczenia zostali wysoko docenieni, bo aż na kwoty 27,4 tys. - główna księgowa i 29 tys.- wicedyrektor Adrianna Całus. Druga, niedługo po otrzymaniu premii odeszła, aby pełnić stanowisko rzeczniczki Przemysława Czarnka.
Ta sytuacja wzbudziła oburzenie aktorów, którzy przyznali, że kryteria rozdziału pieniędzy są niezrozumiałe. Kiedy Dziennik opisał wątpliwości, urzędnicy wdrożyli kontrolę. W jej wyniku wykazano, że nienależne premie zostały wypłacone w łącznej kwocie 152 tys. zł. Według urzędników pracownicy administracyjni teatru przekroczyli kompetencje zawarte w wydanych pełnomocnictwach.

Teraz dyrektor teatru wyznaje zasadę „co moje to moje, a co twoje to nasze” i zwraca się pisemnie do pracowników z żądaniem zwrotu pieniędzy. Według Urzędu Marszałkowskiego, który przeprowadzał kontrolę, taki pomysł nie był odgórną sugestią. To kwestia „umowy między dyrektorem, a pracownikami”.

Innego zdania jest jednak Klynstra-Komarnicki, którego zaskakuje niechęć ze strony aktorów. „Nie wszyscy się do tego palą, bo uważają, że to nie jest zasadne. Otrzymałem pisma zwrotne informujące mnie, że nie zamierzają zwracać pieniędzy”- tłumaczy. 
Jednocześnie podkreśla, że on, główna księgowa i obecna zastępczyni dokonali już zwrotu premii. 

Nadal nie wiadomo kto odda pieniądze, jeśli pracownicy nie zwrócą ich z dobrej woli. Według Komarnickiego, ta kwestia nadal wymaga ustaleń z Urzędem Marszałkowskim. Jednak teraz nowy dyrektor znany będzie nie tylko z seriali TVP.
Kadencja Komarnickiego ma trwać do 2026 roku. Po tej sytuacji aktorzy mogą z większą powściągliwością grać sympatię do przełożonego. 


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / fot.: youtube.com Czwartek 08.09.2022