Jazda testowa

Chciałbyś sypiać miesięcznie z setką kobiet i otrzymywać za to kasę? Musisz w takim razie zostać…testerem dziewczyn do towarzystwa. Zobacz, co zdaniem większości facetów, zasługuje na miano najlepszej pracy świata.

seks



Do hotelowego apartamentu wsuwają się młodziutkie dziewczęta. Cicho chichocząc, podchodzą do łóżka, na którym siedzę, i zaczynają się do mnie  łasić. Jedna liże mnie po szyi, a druga... nie wiem, co robi druga, bo trzecia właśnie gładzi mnie po twarzy parą swoich jędrnych piersi. Słyszę dźwięk rozsuwanego rozporka. Aha, już wiem, co robi panna numer dwa. I gdy myślę, że oto spełnia się moja najskrytsza fantazja, w kącie pokoju rozlega się znaczące chrząknięcie. Panny grzecznie siadają w kącie  łóżka, a z  łazienki wychodzi szczupły facet otulony w szlafrok. To właśnie on za chwilę przeleci te ślicznotki, po czym...dodatkowo zainkasuje za to kilkaset dolarów. Jamie – tester prostytutek.

Z KLUBU NA EGZAMIN
Cała ta historia zaczęła się parę dni wcześniej w modnym klubie w Santiago de Chile, stolicy Chile – kraju w Ameryce Południowej. Kumple zabrali mnie do klubu, gdzie pracuje najlepszy DJ w mieście. Cztery piwa i dwie tequile później siedziałem z rzeczonym DJ–em przy barze, a on zwierzał mi się ze swego nietypowego źródła dochodu. Na początku nie wierzyłem. Ten 28–letni przystojniak pracuje dla eleganckiego domu schadzek i co miesiąc testuje dziewczyny? Niczym w szkole wystawia im oceny i jeszcze bierze za to kasę? Ale Jamie Rascone – bo tak się nazywa ten dżentelmen – bez oporów zaprosił mnie na jeden z takich egzaminów. Oczywiście, że poszedłem!

ŚMIERTELNA DAWKA
Jamie pracuje dla agencji „Fiorella”. To firma wynajmująca „escort girls”, czyli dziewczęta do towarzystwa. Niby prostytutki, ale droższe, ładniejsze i lepiej wyedukowane niż te, które stoją na ulicach lub oddają się w agencjach towarzyskich. – Jeżeli dziewczyna chce pracować u madame Fiorelli, najpierw musi odbyć rozmowę kwalifikacyjną, a potem przebrnąć przez test psychologiczny – tłumaczy Jamie. – A na końcu spotyka się ze mną.

Warframe [DOI, EN] Many GEOs

Sprawdzian, jakiemu stawiają czoła dziewczęta, odbywa się w eleganckim hotelu i przewiduje m.in. samoprezentację, taniec na rurce oraz – oczywiście – seks. Po wszystkim Jamie wypełnia kwestionariusz, oceniając dziewczynę za każdy z elementów i kasuje kilkaset dolarów „dniówki”. Kurczę, taka robota to marzenie każdego faceta! – To wcale nie jest takie fajne – przekonuje mój nowo poznany kumpel. – Zamiast po prostu wybzykać pannę, muszę zwrócić uwagę na to, jak laska się rusza, jakim językiem posługuje, czy umie tańczyć. Poza tym czasem... no, czasem fizycznie nie daję rady. Penis zaczyna boleć. A serce? Stary, osiem dziewczyn na wieczór! Takie tempo może zabić! „Chciałbym tak umrzeć” – myślę.

Sonda

Co chciałbyś testować?



MR. EGZAMINATOR

Jedziemy na piętro. Olbrzymi apartament wynajęty przez madame Fiorellę dzieli się na dwie części: salon i sypialnię. W salonie siedzi już sześć dziewcząt. Jedna smaruje się oliwką, dwie nerwowo palą papierosy, reszta zajada rogaliki z dżemem, czyli klasyczne hotelowe śniadanie. Jamie rzuca szybkie „hola”, czyli polskie „cześć”, po czym szybkim krokiem przechodzi do sypialni. – Czuj się jak u siebie, ja muszę się odświeżyć – rzuca Rascone i idzie do łazienki. Kiedy bierze prysznic, zaglądam do otwartego nesesera Jamiego, który leży na biurku. Widzę kilkanaście prezerwatyw, lubrykant, notes w czarnej skórzanej oprawie oraz nowiuteńkiego laptopa i komórkę.

Madame Fiorella chyba nieźle płaci. Wyciągam się wygodnie na łóżku, by sprawdzić komfort pracy... No, sprężynuje nieźle! Nagle do pokoju wchodzą dziewczęta i, widząc mnie na łóżku, zaczynają się do mnie dobierać! Kurczę, widocznie myślą, że to ja będę je dziś egzaminował! Czuję dotyk miękkich, ciepłych dłoni, któraś z nich rozpina mi spodnie. Coś mruczą obiecująco, ale to po hiszpańsku, więc kompletnie nic nie rozumiem. A do tego jedna z nich włożyła mi język do ucha, więc mało słyszę. Na wszelki wypadek mówię więc „si, si” („tak, tak”), sądząc, że proponują mi wyuzdany seks, a nie wysokooprocentowany kredyt w chilijskich pesos. Rany,  żeby tylko Jamie nie wyszedł za szybko spod prysznica!
Warframe [DOI, EN] Many GEOs


ROBI SIĘ GORĄCO
Chciałbym w tym momencie napisać, że mój gospodarz zabawił w łazience godzinę. Chciałbym opisać te wszystkie świństwa, jakie wyczyniałem z laskami w łóżku. Chciałbym... Niestety. Jamie wszedł do pokoju chwilę po dziewczętach i przegonił je ponownie do salonu, a ja jak niepyszny usiadłem grzecznie w kącie sypialni na niewielkim pufie. – Dziękuj Bogu, że cię uratowałem – rzuca Jamie. Uratował? O co mu chodzi? Pozastanawiałbym się nad tym dłużej, ale właśnie wchodzi pierwsza kandydatka. Ma na sobie czarne bikini i czapkę pilota. Mój gospodarz włącza hotelowe hi–fi i z głośników bucha przebój 50 Centa. Laska wygina się zmysłowo, głaszcząc się po ciele. Klimatyzacja pracuje na pełnych obrotach, ale mnie już jest bardzo gorąco. Kobieta podchodzi do niego i zaczyna powoli rozpinać mu rozporek. Hej, czy jest tu gdzieś zimna woda?!

PIERWSZA BUTELKA

W salonie, wśród pozostałych dziewcząt czekających na swoją kolej, spotykam madame Fiorellę. To kobieta po czterdziestce, ubrana w elegancką garsonkę. Podczas gdy inne panny poprawiają swoje kostiumy, właścicielka interesu siedzi przed telewizorem i uważnie śledzi kursy akcji na kanale ekonomicznym, paląc papierosa za papierosem. – Dla dziewczyny z agencji najważniejsze jest pierwsze pięć minut – wyjaśnia madame po krótkim przywitaniu. – W tym czasie wita się z klientem i ma na nim zrobić jak najlepsze wrażenie. Ma być uśmiechnięta i umieć przystosować się do wymagań i fantazji klienta. Urodę kobiety mogę ocenić sama. Ale jej seksualne umiejętności musi sprawdzić facet. Stąd Jamie. Madame otwiera butelkę chilijskiego wina. Pijemy. Dobre to wino!

ILE KASY ZA ANAL
Jazda testowa
Po opróżnieniu butelki madame ciągnie mnie do sypialni Jamiego. Nasz tester skończył już z panią pilot, teraz ujeżdża go laska w stroju egipskiej księżniczki. W kolejce czeka jeszcze pokojówka, uczennica, wróżka i pani porucznik. – Biedak – zamyśla się madame, otwierając drugą butelkę. – Co miesiąc musi przetestować blisko 60 dziewcząt. – Siedemdziesiąt! – jęczy Jamie, ale trochę niewyraźnie, bo egipska księżniczka właśnie usiadła mu na twarzy. – Kilka w tę, kilka we w tę – wzrusza ramionami madame. – I tak trafiają do niego najlepsze. To ja biorę na pierwszą rozmowę te sto kilkanaście dziewczyn, które chcą się dostać do mojej firmy. Kiedyś to były 30–letnie wieśniaczki, które mówiły: „nie mam doświadczenia, ale chcę pracować”. A teraz? Przychodzą nastolatki z monstrualnym fioletowym dildo i pytają: „Lubię anal. Ile dajesz kasy?”. Oburzające! Gdzie uwodzenie? Gdzie kindersztuba?! Pij, kolego! Piję. W tym czasie egipska księżniczka schodzi z Jamiego, a jej miejsce zajmuje laska w plisowanej spódniczce uczennicy college’u. Jamie robi zbolałą minę. Chyba mu współczuję.

EPILOG

Uczennica szybko schodzi z Jamiego. Facet wydaje się nawet zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale dość szybko dopada go pokojówka i wróżka. – Weź mnie od tyłu – jęczy wróżka. – A może sobie poleżę spokojnie? – sugeruje biedny spocony Jamie. – Ale ja chcę od tyłu – prosi wróżka. W oczach Rascone’a widać ślad paniki. – Co ja mówiłam? – nieoczekiwanie wydziera się pijackim falsetem madame. –  Masz przystosować się do wymagań i fantazji klienta!

Chce leżeć, niech leży! Jamie posyła jej dziękczynne spojrzenie. Zaczynam przeglądać ankiety, które po wszystkim wypełnia dzielny tester. Są tam m.in. pytania: „jęczała? tak/nie”, „czy jęki były przekonujące? tak/nie” oraz „czy jej jęki mogłyby zbudzić sąsiadów? tak/nie”. Dowiaduję się też od madame, że Jamie był... reporterem i podczas pisania artykułu o burdelach trafił do agencji, dla której pracuje do dzisiaj. Patrzę na zmaltretowanego Jamiego, który, trzymając się ścian, idzie do łazienki. – A ty kim jesteś z zawodu? – bełkoce nieźle już pijana madame. – Ja... eee... rzeźnikiem – kłamię. – Ale kocham swoją pracę i nie zamieniłbym jej na żadną inną!

POLSZCZYZNA SZARZYZNA

Właściciele agencji towarzyskich w Polsce nie chcą mówić o procesie rekrutacji dziewcząt. „A bo ja wiem, czy pan nie jest z policji?” – to najczęściej słyszeliśmy w rozmowie z panami z różowego biznesu. Jeden zdradził tylko, że w jego agencji nowo zatrudniona nie przechodzi testów, ale jeśli w 1. miesiącu ma mniej niż 5 klientów tygodniowo, dziękuje jej za współpracę.

Dodał(a): ckm Sobota 26.02.2011