Toyota AE86 – driftowóz, legenda Nipponu

W Polsce takich samochodów jest kilka, może kilkanaście. A szkoda, bo każda Toyota AE86 jest wyjątkowa i kultowa. Dziś w CKM jeździmy słynnym wozem, który stworzył drift!
ae86.jpg

Podwarszawskie Łomianki zawsze przejeżdżam w korku – świątek, piątek czy w niedziele. Pół biedy, gdybym miał w teście auto z XXI wieku, z wentylowanymi fotelami, klimatyzacja z jonizatorem, gdyby dookoła pachniała skóra i prawdziwe drewno. Włączyłbym sobie jakiś sprytny system jazdy w korku i sunął spokojnie do domu. Ale tym razem, gdy akurat testowałem pod Łomiankami AE86 z roku 1986, nie było wygodnie. Ani cicho. Powiedziałbym nawet, że przejażdżka była spartańska i że  wysiadłem cały przesiąknięty spalinami. „Tak to jest, gdy się jeździ klasykiem” – powie ktoś. „Nie, to po prostu był stary trup ” – doda pewnie jakiś złośliwiec. „Dla mnie to marzenie” – powiedział za to K., który jest właścicielem tego samochodu i, nie bez oporów, ale jednak, oddał mi kluczyki do biało-czarnej Toyoty Levin.

Hasło: RWD
Jakie są najlepsze samochody świata? K. nie ma wątpliwości – tylnonapędowe. „Tym się jeździ, a nie przesuwa z miejsca na miejsce. Tylko RWD!” – mówi z zapałem K. i nie sposób odmówić mu pewnej racji, zwłaszcza gdy się spojrzy na większość samochodów wyczynowych. Nie bez powodu po torach wyścigowych jeżdżą głównie „Rear Wheel Drive”, czyli tylnonapędówki. Na pewno są droższe i bardziej skomplikowane w produkcji niż FWD (przednionapędówki), a co za tym idzie, zdecydowanie mniej rozpowszechnione. K. zdecydowanie woli RWD, bo da się nimi driftować. Proste? No, przecież. Toyota nie znalazła się u niego przypadkowo.

[...]

Biały Levin
„Czy miałeś kiedyś do czynienia z samochodem, który ma zaspawany dyferencjał?” – zapytał K. Owszem, kiedyś miałem, ale to był szajsowaty Polonez Caro. Do driftu się słabo nadawał, albo po prostu ja wtedy nie miałem pojęcia, jak tym czymś jeździć. „Tak” – grzecznie odpowiedziałem, żeby nie stracić swojej szansy. „To masz kluczyk i odpalaj, normalnie i po bożemu”.

Otworzyłem więc drzwi i na dzień dobry przywitało mnie solidne wzmocnienie – klatka z grubych rur. Przeciśniecie się na fotel (w środku testowego egzemplarza były tylko dwa, kanapę z tyłu po prostu wyjęto) z moim brzuchem nie jest łatwe, ale jakoś dałem rade. Rozejrzałem się dookoła i w tym momencie dotarło do mnie, że Toyota AE86 to w jakimś sensie japońska przewrotność. Tylko w Nipponie mogli zbudować auto, które jest na co dzień i zarazem ma wyczynowe DNA. Wygląda całkiem poczciwie, ale gdy się przyciśnie gaz, charakter AE86 zmienia się jak pogoda na Kasprowym Wierchu. Sorry, na Fuji.

[...]

Daj mu w kość!
„Silnik lubi obroty, uprzedzam! Sprzęgło puszczaj szybko, to będzie większa zabawa” – do ucha wrzasnął mi K. Krzyk był konieczny, bo nasz Levin został trochę przerobiony. Nie ma więc w środku grama tapicerki, a większość mat służących wyciszeniu nadmiaru decybeli wypruto do gołej blachy. Gdy zaczyna się prawdziwa jazda, w środku robi się głośno. Wciskam gaz do dechy i od razu zaskoczenie. „Lubi obroty” znaczy: „Wciskaj śmiało do ponad 7 tysięcy!”. W zwykłych samochodach tak się nie da...

To był jedynie fragment testu Toyoty AE86. Resztę znajdziesz tylko w nowym listopadowym numerze CKM – już w sprzedaży!

ckm-11-18-9d0d44b8672c24937079ae02113f028e_718536.jpg

Kup CKM przez internet: zamawiając prenumeratę na cały rok dostaniesz dwa numery za darmo i dodatkowy prezent gratis. KLIKNIJ TUTAJ.


Dodał(a): Rafał Jemielita/ fot. Paweł Jabłoński Czwartek 15.11.2018