Sobota pracująca - wywiad z Sobotą
Raper, aktor, miłośnik złota i tatuaży. Michał Sobolewski, lepiej znany jako Sobota, rozmawia z CKM m.in. o hip-hopie (i disco polo), filmach Patryka Vegi (i rozbijaniu radiowozów), bledach przeszłości (i dobrodziejstwach marihuany), a także o czarnoskórych kobietach. Właściwie to od nich zaczynamy.
CKM: Miał być wywiad z Sobotą w CKM, a jest Sobota z piękną czarnoskórą dziewczyną i wielkimi psami... Wyjaśnijmy to skołowanym czytelnikom.
Sobota: To proste, stary. Psy są moje, nazywają się Tile i Colt. Dziewczyna też jest moja – Sobota bez Niéllé to teraz nie jest Sobota! W końcu moja dziewczyna to też moja menedżerka i współzałożycielka naszych rozwijających się biznesów. Wszędzie pojawiamy się razem. I już próbują mi ją podkupić. Po raptem czterech miesiącach.
CKM: Szybko to się u was rozwija.
Sobota: Błyskawicznie wręcz. Ale Niéllé nie odejdzie, wierzę.
Niéllé: Ja Michałowi, jako człowiekowi, ufam najbardziej na świecie. Mam świadomość, że zawsze się dogadamy.
CKM: Twoi zagorzali fani mogą nie być tym zachwyceni. Kiedyś zawrzało w sieci,
gdy wrzuciłeś zdjęcie z synem i dawną partnerką...
Sobota: Na ulicy, twarzą w twarz, nigdy nie mięliśmy żadnej rasistowskiej zaczepki. Może dlatego, że nie czujemy się inni i nie szukamy dziury w całym.
Niéllé: A może to kwestia mojej urody? Jestem mulatką. Nie mam murzyńskich rysów twarzy, tylko słowiańskie – nie mam wielkiego nosa, nie mam wielkich ust. W ogóle uważam, ze rasizm jest w Polsce mitem. Żeby go odczuć, musisz naprawdę nosić spuszczona głowę i szukać tych Polaków, którzy krzywo na ciebie patrzą.
CKM: Podejrzewam, że rozmowy w waszej sypialni są trochę inne, niż ta kultowa w filmie „Kobiety mafii”, w scenie twojego seksu z Kasią Warnke?
Sobota: Kurwa, zagrałem w tym filmie więcej scen, a tez pamiętam tylko tę (śmiech). Co zrobić, wyrazista jest. Nikt nie pamięta Soboty z tego filmu, tylko to, że Warnke jeszcze nigdy nie ruchała się z kimś tak brzydkim. Przynajmniej mam epizodzik, który zapisze się w historii kina!
CKM: Jak to się w ogóle stało, że gwiazdor ulicznego rapu został charakterystycznym aktorem?
Sobota: Na początku był film „Totem”, niskobudżetowy, ale dość głośny, w którym zagrałem jedną z głównych ról. W making offie dostrzegła mnie osoba odpowiedzialna za dobór aktorów u Patryka Vegi. Dano mi więc szansę na zagranie epizodziku. Vega powiedział: „No, Michał, ja ciebie nie znam, pierwsze koty za płoty, zobaczymy”. A na koniec, po ostatniej scenie, przyszedł do mnie i była już inna gadka: „Sobota, ty wiesz, ze ja już się od ciebie nie odpierdolę?”.
CKM: I w ten sposób dostałeś dużą rolę w „Kobietach mafii 2”... Coś cię zaskoczyło na planie?
Sobota: Trudno być zaskoczonym, bo u tego reżysera wszystko jest dokładnie zaplanowane, przewidziane i rozpisane w czasie tak, że właściwie nie ma obsuw. Ba, nawet nadrabia się czas, żeby mięć godzinę w zapasie na wypadek, gdyby np. Sobota wjechał samochodem w radiowóz…
CKM: Że co?
Sobota: No kręciliśmy taką scenę. Miałem się dynamicznie zatrzymać przed radiowozem, a po prostu w niego, kurwa, dynamicznie wjechałem. Niestety nie ma tego teraz w filmie kinowym, ale może ta scena pojawi się w serialu.
To był tylko fragment długiego i szczerego wywiadu z Sobotą. Całość znajdziesz tylko w kwietniowym numerze CKM - w kioskach!
Kup CKM przez internet: zamawiając prenumeratę na rok 2019 dostaniesz dwa numery GRATIS! KLIKNIJ TUTAJ.