Polski system walki Haller
Wielka, zimna hala na warszawskiej Pradze. Jestem tu umówiony z ludźmi, którzy mają mi pokazać trening w polskim systemie walki „Haller”, nazwanym na cześć wybitnego polskiego dowódcy z okresu I wojny światowej, generała Józefa Hallera.
Przemierzam kolejne pomieszczenia, lecz wokół ani żywego ducha. Spóźnią się? Zapomnieli o mnie? Chyba trzeba zadzwonić i przypomnieć o CKM. Gdy skupiam się
na wybieraniu numeru w telefonie, zza rogu wyskakuje kilku osobników w mundurach i w mgnieniu oka, bez słowa, atakuje mnie, brutalnie powalając na ziemię.
– Sorry za stres i siniaki, ale o to właśnie chodzi w treningu, który ma możliwie
realistycznie odtwarzać realne zagrożenia – objaśnia mi Łukasz Grzella, dyrektor
Polskiego Systemu Walki Wręcz „Haller”. – W prawdziwym życiu wróg często atakuje z zaskoczenia i musisz być przygotowany na takie sytuacje – dodaje, gdy ja otrzepuję pobrudzone ubranie.
Czuję się niczym inspektor Clouseau z komediowej serii „Różowa Pantera”. W końcu on też przykładał szczególną wagę do umiejętności obrony przed atakami znienacka, oczekując od swego azjatyckiego służącego Cato, aby ten zaskakiwał go brutalnymi napaściami w najmniej oczekiwanych momentach...
Czym opracowany cztery lata temu „Haller” różni się od słynnej krav magi, czy innych polskich „wynalazków” – systemów BAS albo Combat 56? Jeśli chodzi o metody fizycznego zdominowania przeciwnika, nie da się wymyślić wszystkiego na nowo...
To tylko fragment artykułu – relację z bezpośredniego starcia naszego dziennikarza z systemem Haller, a także odpowiedź na pytanie, czym różni się od innych systemów walki wręcz, znajdziesz w nowym, odmienionym, mającym aż 138 stron numerze CKM (w kioskach)!
Kup CKM przez internet: czy zamówisz jeden numer czy prenumeratę – wysyłka gratis! Kliknij tutaj.