To się wyklepie…
Skatowali jedną z najbardziej zaawansowanych ciężarówek (ciągników siodłowych z naczepą), by później popisać się umiejętnościami serwisowania tego typu pojazdów. Tak reklamuje się ekipa Ryder Fleet Management Services.
Aż szkoda tak pięknej ciężarówki, która naszpikowana jest najnowocześniejszą elektroniką odpowiedzialną za bezpieczeństwo jazdy. Stabilizacja toru jazdy, radary i czujniki przeciwkolizyjne – marzenie każdego „tirowca”. No i nówka sztuka, prosto z salonu. Jednak tym razem przejdzie tortury, których nie przeżyje, by firma Ryder mogła udowodnić swoje umiejętności i postawić ją z powrotem na koła.
Najpierw kawałki betonu mają rozbić chłodnicę, co spowoduje przegrzanie i przeciążenie silnika, następnie zostawi swoje kapcie na rozwiniętej kolczatce. Ta ma wkręcić się w układ napędowym, zdemolować go i doprowadzić do całkowitego przegrzania motoru i w efekcie jego zapłonu. Na koniec ugaszą płonący pojazd za pomocą… dwutonowej kuli do burzenia budynków.
Wrak ciężarówki trafi do warsztatu Ryder, gdzie specjaliści w 24 godziny mają przywrócić sprawność ciągnikowi siodłowemu.
Brawo dla ekipy, ale Polacy nie z takich durszlaków robili nowe, niebite i opłakiwane przez Niemca. Załogo Rydera, przyjedźcie na staż do naszych przydomowych dziupli!
Dyskutuj z autorem na Twitterze