Motobot - robot na motocyklu

Yamaha ma ambitne plany. Opracowuje robota, który wsiądzie na R1 (lub cokolwiek w 2020 roku będzie najlepsze w ich stajni) i wykręci lepszy wynik niż 9-krotny mistrz świata Valentino Rossi. Póki co, jeździ po linii prostej. Motobot, Rossi umie trochę więcej.
motobot.jpg

Motobot, czyli autonomiczny humanoidalny robot, to twór Yamahy, który chcą nauczyć jeździć na ich flagowym superbike`u - YZF-R1M. Sam motocykl pozostanie bez zmian, jedynie jeździec będzie bardziej odporny na szlify…

Yamaha ustaliła kalendarium wydarzenia, które określa słowami “Beyond Human Capabilities.”, co ozancza poza ludzkimi możliwościami:
2015 – jazda na wprost przy prędkości 100 km/h, slalom, pokonywanie zakrętów;
2017 – ustalenie wymogów niezbędnych do pokonania człowieka, pokonać okrążenie na torze osiągając prędkość minimum 200 km/h;
2020 – wykorzystanie wiedzy i technologii zgromadzonej w ramach projektu, by dostarczyć klientom nową jakość i nowe rozwiązania.



Motobot różni się od podobnych rozwiązań na czterech kółkach. Humanoid można wpakować na inny motocykl (pasujący rozmiarami do mechanicznego jeźdźca) i pojedzie nim samodzielnie. Autonomiczne samochody są tworzone od podstaw do niezależnej od ingerencji człowieka jazdy. Robot na podstawie danych z motocykla takich jak prędkość, moment obrotowy, wychylenie od pionu, stan maszyny będzie samodzielnie kontrolował sześć mechanizmów: gaz, sprzęgło, przedni i tylny hamulec, dźwignia zmiany biegów, kierownica. Finalnie humanoid biorąc pod uwagę dane pochodzące z maszyny oraz opierając się na bardzo precyzyjnym GPSie, obierze najlepszy tor jazdy, by pokonać człowieka.



Wszystko to ma służyć poprawie bezpieczeństwa i dostarczenie systemów ułatwiających prowadzenie nie tylko motocykli, ale innych pojazdów jak skutery wodne czy śnieżne. Czy jednak wprowadzenie takich asystentów to dobre posunięcie? Można sobie wyobrazić mechanizmy wspomagające utrzymanie pionu na dwóch kółkach, ale z jednej strony na ulicach zaroiło by się od „mistrzów prostej”, a z drugiej, jeśli ktoś nie chce latać szybko, może przecież wsiąść na karuzelę w lunaparku.





Dodał(a): Paweł Jaśkowski / fot.: global.yamaha-motor.com Wtorek 03.11.2015