Motocykl obdarty ze skóry

Weźcie motocykl i wyrzućcie z niego wszystkie niepotrzebne części. Dosłownie „obedrzyjcie go ze skóry”, do „żywych kości”, i tak zostawcie. Wbrew temu co sądzicie efekt będzie olśniewający.
death-machines-london-moto-guzzi-airtail-01.jpg

Przepych? Nadmiar? Po co to komu, skoro minimalizm i surowość wręcz, może odnieść dużo lepszy efekt. W tym przypadku maksyma „im mniej, tym więcej” sprawdza się co do joty. Odarty ze skóry, nagi, pozbawiony wymyślnych wzorów, ascetyczny, odkrywający surowe piękno motoryzacji – taki właśnie jest customowy motocykl Moto Guzzi Airtail.

Stworzony został przez brytyjski warsztat Death Machines of London na bazie dość nijako wyglądającego motocyklu Le Mans Mark 2 z 1981. Guzzi z oryginalną maszyną ma jednak niewiele wspólnego, jako że twórcy wyrzucili z niego niemalże wszystkie części karoserii, zostawiając jedynie osłonę kierownicy. I to też mocno zmodyfikowaną. Reszta – czyli tylny błotnik, wszystkie osłony silnika, a nawet znaczna część siedziska – zostały zdemontowane i schowane w kąt warsztatu.


Jednak mimo że maszyna została obdarta do samych kości, to nie straciła swojej godności (nawet nie czuję, że rymuję), a wręcz przeciwnie. Ponieważ to właśnie ten zimny minimalizm nadał jej całej klasy i elegancji, a pierwotny, nieco pozbawiony duszy motocykl, zmienił się po prostu w olśniewające dzieło sztuki motoryzacyjnej.

Całego oszałamiającego efektu dopełniają zaś takie smaczki jak oryginalne wskaźniki zatopione w desce rozdzielczej, zbudowanej z części pochodzących z myśliwca Merlin Spitfire z 1940 roku oraz ręcznie robione, perfekcyjnie dopasowane siedzisko.

I co, rzeczywiście im mniej, tym więcej?



Dodał(a): Jakub Rusak Poniedziałek 18.07.2016