Człowiek z lodu

Zanim powiesz, że wszystkie Ryśki to fajne chłopaki, przeczytaj historię Ryszarda Kuklińskiego

richard_kuklinskiSG.jpeg


Wydaje ci się, że w Ameryce najpopularniejszym Polakiem jest Lech Wałęsa, Andrzej Gołota albo pułkownik Ryszard Kukliński? Jesteś w błędzie. Tytuł ten przysługuje... Richardowi Kuklinskiemu. Syn biednych emigrantów z Polski do tej pory uchodzi za najbardziej brutalnego i najsławniejszego mordercę w dziejach Ameryki. Przez dziesięciolecia bezkarnie mordował, pozostając nieuchwytnym dla organów ścigania. Był najlepiej opłacanym cynglem mafii. Jak sam wyznaje, ma na sumieniu życie ponad dwustu „świnek morskich” i „szczurów”, jak mawiał o swoich ofiarach. Wśród nich są nie tylko ludzie zamordowani na zlecenie. Kuklinski lubił bowiem zabijać również dla własnej i osobistej przyjemności, dla treningu i z ciekawości. Likwidował też swoich partnerów w prywatnych interesach. Przy tym wszystkim przestrzegał zasad: nie likwidował kobiet i dbał o rodzinę.

BIJE OJCIEC, BIJE MATKA
- Wychowywałem się w zasranej rodzinie. Matka i ojciec byli popieprzeni. Nie lubili mnie - wspomina Richard, lepiej znany jako „The Iceman” (lodziarz) lub „The Pollack” (Polaczek). Urodził się w Jersey City (stan New Jersey, sąsiadujący z Nowym Jorkiem) 11 kwietnia 1935 roku jako syn pakowaczki mięsa i hamulcowego na kolei. Jego rodzice byli emigrantami z Polski. Jako gorliwi katolicy stosowali się do zasady „różdżką Duch Święty dziateczki bić radzi”. - W domu jedyną odmianą bicia przez ojca było bicie kijem od miotły przez matkę - twierdzi Kuklinski. Naturalne, że w takich warunkach relaksu szukał w kontakcie ze zwierzakami. Jego specjalnością było palenie żywcem kotów w piecu centralnego ogrzewania oraz zrzucanie psów z dachu bądź przywiązywanie ich do autobusowych zderzaków. Kiedy miał 14 lat, popełnił pierwsze morderstwo: zakatował na śmierć młodego mężczyznę, który mu podpadł.



- Tamtego dnia 1949 roku odkryłem w sobie siłę i poczułem się szczęśliwy - wspomina po latach Rysiek. Dwa lata później jego ojciec alkoholik porzucił rodzinę, a młodociany oprych został zmuszony do życia na ulicy. Rozboje, napady z bronią w ręku, kradzieże samochodów, handel bronią i narkotykami - Rysio zaczął szukać swojego miejsca. Uzbrojony w dwa jednostrzałowce i nóż zwrócił na siebie uwagę gangsterów ze słynnej mafijnej rodziny Gambino, która trzęsła Nowym Jorkiem. Dostawał od niej zlecenia, z których zawsze wywiązywał się skrupulatnie. Już wtedy słynął z solidności i konsekwencji. - Zdarzyło się, że gnębiło mnie sześciu kolesiów z ulicy. Wyłapywałem ich po kolei i masakrowałem za pomocą rury. 

OD ZERA DO KILLERA
Wydawało się, że dzięki małżeństwu z Barbarą, którą poślubił, kiedy miał 25 lat - uda mu się zerwać z przestępczym podziemiem. Podjął nawet pracę w zakładzie fotograficznym, ale niech ktoś spróbuje utrzymać z takiej posady rodzinę. Zaczął dorabiać, sprzedając spod lady pornografię. Ileż można jednak wyciągnąć, handlując świerszczykami? Z pomocą przyszła mu włoska mafia, która ciągle pamiętała zdolnego Polaka i nie szczędziła mu brudnych zleceń.

Kuklinski, potężny twardziel (193 cm, 160 kg), stał się specem od wymuszania haraczy i ściągania długów. Mafiosi szybko jednak stwierdzili, że chłopak marnuje się w takiej drobnej robocie. - To urodzony cyngiel. Taki talent rodzi się raz na sto lat - mówił po latach Joey Presci, jeden z żołnierzy klanu Gambino. Nadszedł czas na profesjonalny debiut: „The Pollack” wysadził w powietrze samochód. W środku był oporny dłużnik. - Odchodząc od płonącego wraku, nie czułem wyrzutów sumienia. Ale wiedziałem, że to jest moje powołanie - opowiadał potem nasz rodak.

Z ZIEMI WŁOSKIEJ I POLSKIEJ

Rysio zaczął terminować u samego Roya DeMeo, znanego z brutalności capo rodziny Gambino. W bazie ekipy, w Gemini Lounge na nowojorskim Brooklynie, rozpoczął intensywny trening. To tutaj zwożono porwanych konkurentów i niewypłacalnych dłużników. W zaciszu ustronnej hali Richard uczył się łamać kości i precyzyjnie ciąć piłą łańcuchową. Tak, aby ofiara żyła jak najdłużej. Ważnym elementem ćwiczeń była także nauka szybkiego siekania zwłok na maleńkie kawałki, które można by rozrzucić po okolicznych wysypiskach śmieci. Kuklinski nie ukrywa, że wybrał sobie ciężki kawałek chleba.

- Jednak lubiłem tę robotę, bo ciągle działo się coś nowego. A ja nienawidzę rutyny - opowiadał dziennikarzom. W ekspresowym tempie - dzięki fantazji i brutalności - stał się gwiazdą rodziny. Makaroniarze byli nim wręcz dziko zachwyceni. - Przed Kuklinskim po prostu nie dało się zwiać. Kiedyś przyszedł do domu dłużnika, a ten udawał, że go nie ma. „The Pollack” zobaczył jego oko w judaszu. Co zrobił? Wypalił z gnata prosto w wizjer! - ujawnił na łamach dziennika „New York Times” w latach 80. anonimowy eks-żołnierz familii Gambino. Co robił Rysiek po takim ciężkim dniu pracy? Przykładnie odpoczywał na łonie rodziny i świecił przykładem krewniakom i sąsiadom.



DOM, SŁODKI DOM
Przez całe dziesięciolecia żona, dzieci i znajomi Kuklinskiego żyli w przekonaniu, że jest on biznesmenem. Poniekąd była to prawda, bo oprócz zabijania na zlecenie parał się też na własny rachunek sprzedażą broni, narkotyków, hazardem, pornografią, handlem kradzionymi samochodami. Zyski były godziwe, zaś metoda, która pozwalała je osiągnąć - prosta: zabicie kontrahenta. - Takiemu nie trzeba już płacić - wyjaśnia nasz bohater. Dzięki talentom Ryśka rodzina Kuklinskich mogła zamieszkać w okazałym domu na bogatym przedmieściu Dumont w hrabstwie Bergen. On sam zaś robił wszystko, żeby krewniakom niczego nie brakowało. W latach 70. był już najdroższym zleceniobójcą na wschodzie USA: za numer brał minimum 50 tysięcy dolarów.

- Pracowałem ciężko, żeby moje dzieci nigdy nie zaznały takiej biedy jak ja - mówi o swojej motywacji arcymistrz zbrodni. Uwielbiał obsypywać rodzinę prezentami, dlatego przed świętami Bożego Narodzenia czy Wielkanocy brał wyjątkowo dużo zleceń. Sielanka trwała latami - dzieci, zgodnie z tradycją, uczęszczały do katolickich szkół, państwo Kuklinscy organizowali najlepsze w okolicy grille, a Rysio zabawiał gości dowcipami. Żaden z nich jednak nie dotyczył jego robótek. A byłoby czym „rozśmieszać” znajomków. Ot, choćby sposobem, w jaki ostrzegał niepokornych: obcinał im język, a potem wsadzał im do odbytu. Stało się też, że zamordował człowieka, od którego wynajmował garaż. Jego ciało zalał betonem w stalowym walcu obok hotelu w Little Ferry (stan New Jersey). Przy ulubionej przez ofiarę budce z hot dogami. Rysio przez jakiś czas przychodził tu codziennie na lunch i zjadał hot doga, patrząc na „grobowiec”. Zabawa skończyła się, gdy właściciel posesji wywiózł walec na wysypisko. 

TOKSYCZNA PRZYJAŹŃ
Kuklinski z każdym morderstwem... dojrzewał. Aż dojrzał do wniosku, że nie zawsze musi być okrutny. - Można przecież zabijać w miły, bezbolesny i bezkrwawy sposób - opowiada o przełomie w swoim życiu zawodowym. Stała się nim przyjaźń z Robertem Prongayem (jego pseudonim: Mister Softee), zafascynowanym truciznami lodziarzem, również pracującym dla Gambino. Dzięki niemu „The Iceman” odkrył cyjanek. Zaczął go serwować ofiarom w formie dodatku do drinków albo w atomizerze i prosto w twarz. Czasami robił to po prostu dla zabawy bądź w ramach treningu.

Rysio i „Mister Softee” byli urodzonymi eksperymentatorami. Pewnego dnia postanowili sprawdzić, jak zmieni się wygląd ciała zamrożonego na długi czas. W tym celu wrzucili zwłoki farmaceuty Louisa Masgaya, ofiary Kuklinskiego, do samochodu chłodni, z której „Softee” sprzedawał lody. Zanim Rysio wyrzucił truposza, ten dwa lata jeździł pomiędzy smakołykami („Byłem mile zaskoczony. Wciąż wyglądał naprawdę świeżo”). Kiedy częściowo zamrożone zwłoki Masgaya zostały odnalezione 25 września 1983 roku w pobliżu jednej z autostrad, w mediach narodziła się nowa gwiazda - „The Iceman”. Rysiek w tym czasie był już na etapie „skracania” listy znajomych, którzy wiedzieli o nim za dużo. Najpierw kropnął swojego nauczyciela DeMeo, a potem „Mistera Softee”. Ciało tego ostatniego odnaleziono w jego własnej chłodni na kołach.



DOBRE NAGRANIE
Organy ścigania przez całe dziesięciolecia nie potrafiły znaleźć dowodu obciążającego geniusza zbrodni. Rysio był najlepszym w USA specem od ukrywania zwłok. Przełom przyniosły podchody Dominika Polifrone, agenta specjalnego z Biura ds. Alkoholu, Tytoniu i Broni Palnej. Tajniak działający jako Dominick Provenzano wszedł w 1986 roku w łaski Rysia, prosząc o pomoc w zabiciu „pewnego bogatego, żydowskiego dzieciaka”.

Podczas nagrywanych przez agenta rozmów ustalono fantazyjną metodę mordu (kanapka z jajkiem i trucizną). Kuklinski powiedział wtedy kilka słów za dużo na temat swojego fachu. Zdał sobie sprawę, że po raz pierwszy w życiu nie zachował należytej ostrożności. - Zaczęła się gra z czasem. Wiedzieliśmy, że bardzo tego żałuje i że zabije mnie, jeśli go szybko nie aresztujemy - opowiadał potem agent Polifrone.

RODZINA, RODZINA
17 grudnia 1986 roku siły policji i FBI zorganizowały blokadę drogową, podczas której aresztowano „The Icemana”. - Pięciu funkcjonariuszy miało problemy z zakuciem go w kajdanki i wsadzeniem do radiowozu - Peter Johnson, spec od przestępczości zorganizowanej, nie ukrywał zdziwienia słowiańską krzepą Rysia. W trakcie rozpoczętego 25 stycznia 1988 roku procesu prokuratorzy mogli oskarżać Ryszarda niemal wyłącznie na podstawie nagrania rozmowy z Polifrone oraz zeznań Richa Pattersona, narzeczonego córki Kuklinskiego. Niedoszły zięć twierdził, że kiedyś pomógł Rysiowi przetransportować zwłoki.



Proces okazał się w Stanach telewizyjnym hitem. Miliony kur domowych płakały, słysząc, jak najkrwawszy mafijny cyngiel USA wyznaje: -  Wszystko to robiłem dla rodziny. Jednak ława przysięgłych uznała go winnym. 25 maja 1998 roku „The Iceman” został skazany za zamordowanie Gary’ego Smitha (1982) i Daniela Deppnera (1983). Od kary śmierci uratował go jedynie fakt, iż nie było żadnego świadka zbrodni. Otrzymał wyrok podwójnego dożywocia z możliwością zwolnienia warunkowego w wieku 111 lat. Odbywa go w Trenton State Prison w New Jersey. Tym samym, w którym dożywocie odsiaduje jego brat Joey Kuklinski, skazany za gwałt i morderstwo 12-latki, której zwłoki następnie zrzucił z dachu. 

RODZINA GAMBINO
Jej potęgę zbudowali Pellegrino Morano i Salvatore D’Aquila. W czasach prohibicji trzęśli Nowym Jorkiem. W 1957 roku głową rodziny został Carlo Gambino i w ciągu 19 lat uczynił ją najbardziej wpływową w gangsterskim biznesie. W połowie lat 80. władzę przejął John „Teflonowy Don” Gotti, najsłynniejszy w dziejach nowojorski mafioso. Aresztowany został w 1992 roku w efekcie jednej z największych operacji antymafijnych w historii USA. Szefem rodziny od 2004 roku jest Nicholas Corozzo. Tradycyjnie rządzi w szarej strefie i próbuje sił w branży filmowej.

HEROS MEDIÓW
O Richardzie Kuklinskim powstały ksiażki (np. „The Iceman: The True Story of a ColdBlooded Killer” Anthony’ego Bruno), a informacje o nim zamieszcza każde dobre źródło poświęcone mafii (np. „The Mafia Encyclopedia” Carla Sifakisa). Stacja HBO nakręciła o nim dwa filmy („The Iceman” i „The Iceman Confesses”). W sieci są także poświęcone mu płyty DVD („The Iceman Tape: Conversations with a Killer” i „The Iceman – Confessions of a Mafia Hitman”).

Dodał(a): Michał Jośko/ fot. police Piątek 11.11.2011