Koniec świata

Piąty i zarazem ostatni sezon "Breaking Bad" właśnie trafił do telewizji w Polsce, a my przesłuchujemy Aarona Paula, odtwórcę jednej z głównych ról w serialu, którym jara się cały świat!

breaking bad.jpg



CKM: Podobno wszyscy członkowie obsady „Breaking Bad” na zakończenie zdjęć zrobili sobie pamiątkowy tatuaż. Jak wygląda twój?

AARON PAUL: (odwija rękaw koszulki i pokazuje wewnętrzną stronę przedramienia) „No half measures”, czyli „bez półśrodków”. To prawda. Kilka osób z ekipy postanowiło na pamiątkę po zakończeniu serialu zrobić tatuaż ostatniego dnia zdjęć na planie w Albuquerque.

CKM: Skąd pomysł, żeby zrobić coś takiego?

Aaron Paul: Było mi strasznie smutno i nie mogłem uwierzyć, że to koniec „Breaking Bad”. Rzuciłem więc, że powinniśmy zrobić sobie tatuaże. Był to żart, ale pomysł bardzo szybko został wprowadzony w życie i prosto z planu pojechaliśmy do znajomego tatuatora.

CKM: Wszyscy mają taki sam wzór?

Aaron Paul: Nie, ale wiele osób zdecydowało się na „No half measures”. Popularnością cieszył się też graficzny symbol serialu, który widać na początku każdego odcinka – „Br/Ba”, symbole pierwiastków chemicznych.

CKM: Bryan Cranston, odtwórca głównej roli Waltera White’a, też strzelił sobie „dziarę”?
Aaron Paul: Żebyś wiedziała!

CKM: Co wybrał?

Aaron Paul: Poprosił o „Br/Ba” na palcu. Zrobił to w tajemnicy przed żoną! Po wizycie u tatuatora zadzwonił do niej i zapytał, czy jest przekonana, że dobrze go zna (śmiech). Była kompletnie zaskoczona, bo Bryan nie sprawia wrażenia faceta, który zdecydowałby się na „dziarę”. Oto co nasz serial robi z ludźmi (śmiech).



CKM: Jesse, czyli twoja postać, miał umrzeć w pierwszym sezonie. Jak udało ci się „przetrwać”?
Aaron Paul: To prawda. Jesse miał zginąć już w pierwszym sezonie w wyniku wybuchu albo w strzelaninie, dziś już nie pamiętam, jak miało się to skończyć. Nakręciliśmy jednak pierwszy odcinek i wtedy okazało się, że dynamika całej historii diametralnie się zmieniła. Producenci postanowili, że osią serialu stanie się relacja między Waltem a Jessem, czyli między postaciami granymi przez Bryana i przeze mnie.

CKM: Jesse jest niezwykle odważnym człowiekiem. Czego boisz się w życiu prywatnym?
Aaron Paul: Na szczycie mojej listy jest na pewno Bryan Cranston, czyli Walter White z naszego serialu, znany też jako Pan Heisenberg (śmiech). Mam lęk wysokości, katastrofy lotnicze mnie przerażają – moja żona przeżyła taki wypadek. Ponadto nie przepadam za wrednymi zwierzętami, staram się unikać jak mogę zanieczyszczonej wody... Ta lista mogłaby się ciągnąć w nieskończoność.

CKM: Jesse przez większość serialu pozostaje pod wpływem narkotyków. Czy zaangażowałeś się w przygotowania do roli do tego stopnia, żeby się naćpać?
Aaron Paul: Jako aktor zawsze staram się uwierzyć, że rzeczywiście wiodę życie postaci, którą gram. Że to dzieje się naprawdę.Czasami zdarza się, że przestaję odróżniać fikcję od prawdy. Jeśli chodzi o przygotowanie do scen, w których Jesse zażywa narkotyki, najlepszym pomocnikiem był po prostu YouTube.To niesamowite, co można znaleźć na tej stronie. Gdy Jesse zażywał po raz pierwszy heroinę, znalazłem mnóstwo odpowiednich klipów z filmów fabularnych i dokumentów. Odwiedziłem też kilka centrów odwykowych i rozmawiałem z leczącymi się tam ludźmi na temat ich uzależnienia. Starałem się znaleźć jak najwięcej informacji, tak aby Jesse jako narkoman był jak najbardziej szczery i wiarygodny.

CKM: Jak zareagowałeś, gdy w twoje ręce trafił scenariusz ostatniego odcinka serialu? Aarohn.jpgAaron Paul: Vince Gilligan, twórca serialu, płakał, gdy go pisał. Moja reakcja była dokładnie taka sama. To było druzgocące. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem metę „Breaking Bad” i zrozumiałem, że czas, który pozostał nam na opowiedzenie historii Walta i Jessego, powoli się kończy. Bryan Cranston i ja przeczytaliśmy razem scenariusz ostatniego odcinka na głos w domu Bryana w Albuquerque. Gdy dotarliśmy do końca, nikt nie umiał ukryć emocji. Trudno było uwierzyć, że nie będzie już więcej historii do opowiedzenia, scen do odegrania. Ale to zakończenie jest naprawdę wspaniałe, zapewniam (śmiech).

CKM: Czy było ono dla ciebie zaskoczeniem?
Aaron Paul: Ten serial zaskakiwał mnie od samego początku. Nie chciałem, żeby to się skończyło, ale po tym, jak poznałem finał, jestem szczęśliwy. Oczywiście byłoby fajnie nakręcić kolejny sezon, ale wiedząc, że kończymy w ten sposób, jestem bardzo z tego zadowolony. Nie zamierzam jednak zdradzić finału „Breaking Bad”, by nie psuć zabawy tym, którzy nie obejrzeli jeszcze całości (śmiech).

CKM: Wielu widzów nie umie poradzić sobie z tym, że to już koniec serialu. Co byś im doradził?
Aaron Paul: Bardzo chciałbym pomóc każdemu z widzów, ale niestety nie mam dobrej rady. Sam staram się z tym uporać. To będzie ciężki orzech do zgryzienia dla każdego, niemalże jak tortura, ale winniśmy sobie jakoś poradzić. Jestem w tym cierpieniu razem ze wszystkimi – uwierzcie, że całej ekipie jest z tym równie ciężko (śmiech). Wydaje mi się, że jedyną sensowną radą jest ponowne  obejrzenie „Breaking Bad” od początku, najlepiej z osobami, które go jeszcze nie widziały (śmiech).



Dodał(a): Joanna Ozdobińska Piątek 22.11.2013