Każdy dostanie 35 dni urlopu rocznie
To brzmi jak bajka, ale niewykluczone, że ten sen może się spełnić. Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych domaga się zwiększenia ilości płatnego urlopu.
Coraz częściej mówi się o tym, że ludzie zatrudnieni na etatach powinni pracować mniej. Nie tak dawno premier Finlandii zaproponowała skrócenie tygodnia pracy do 4 dni, wcześniej informatyczny gigant testowo wydłużył pracownikom weekend. Naukowcy są zgodni, że wypoczęty pracownik, to wydajny pracownik, więc propozycja związkowców nie powinna nikogo dziwić.
Obecnie pracownicy zatrudnieni w oparciu o umowę o prace mają do dyspozycji 20-26 dni płatnego urlopu. Jeśli projekt działaczy związkowych zostałby zrealizowany, to wszyscy niezależnie od stażu pracy mieliby do dyspozycji ponad miesiąc wolnego.
Projekt został złożony w Radzie Dialogu Społecznego i teraz powinien trafić pod obrady rządu. Na polskich pracodawców padł blady strach, bowiem większa ilość dni urlopowych może mieć negatywny wpływ na niewolnicze odrabianie pańszczyzny.
ZOBACZ TAKŻE: KSIĄDZ, POLITYK CZY DZIENNIKARZ. KOGO BARDZIEJ SZANUJĄ POLACY - RANKING
Przedsiębiorcy podnieśli alarm, że wraz ze wzrostem płacy minimalnej, zwiększenie limitu dni wolnych wygeneruje zbyt duże koszty dla pracodawcy. OPZZ kontruje i mówi, że koszty wzrosną, ale maksymalnie o 3,5%/. Specjaliści wyliczyli, że średnio w roku pracujemy 200 dni – jeśli z kalendarza odejmiemy niedziele, święta, chorobowe etc. Z obecnym limitem urlopowym mieścimy się w europejskiej średniej.
Najdłuższym wypoczynkiem w skali roku mogą cieszyć się Węgrzy, Holendrzy, Chorwaci i Niemcy – 30 dni. Z kolei najkrótsze wakacje mają mieszkańcy Łotwy, Litwy i Bułgarii.
ZOBACZ GALERIĘ: NOWE RADIOWOZY W SŁUŻBIE POLSKIEJ POLICJI
ZOBACZ GALERIĘ: NOWE RADIOWOZY W SŁUŻBIE POLSKIEJ POLICJI