Niewidomy na desce
Dan Mancina jest niczym Daredevil na deskorolce. Cierpi na zwyrodnienie barwnikowe siatkówki oka. Choroba nazywa się Retintis Pigmentosa (RP) i jest przypadłością dziedziczną. Oznacza to, że jest niemalże całkowicie niewidomy, a niedługo straci wzrok w 100 procentach.
Nie widzi obiektów, które stoją w miejscu, a te które się poruszają czasami zauważa. Wszystko co do niego dociera jako obraz jest jednak rozmazane. Choroba postępuje w szybkim tempie. O dolegliwości dowiedział się w wieku trzynastu lat. Od tamtej pory żył z wyrokiem.
Ale nie załamywał się. Poszedł do szkoły, po której zdobył zawód masażysty. Szybko jednak przestało go to fascynować. Teraz utrzymuje się z niewielkiego zasiłku, a wolny czas poświęca na… jazdę na deskorolce.
Ta forma aktywności zawsze była jego pasją. Odkąd stracił wzrok nie jeździ po ulicach, a w odpowiednich, zamkniętych przestrzeniach. Robi to z laską w ręce, ale jak sam przyznaje nie jest mu potrzebna.
Wykorzystuje ją, aby nadać dramatyzmu filmikom w sieci. Zdaje sobie sprawę, że wywoła tym zaskoczenie u widzów, a także będzie to stanowiło nieco komiczny efekt. Jak na niewidomego z laską w ręce, jeździ naprawdę dobrze.
Swojej kariery internetowego celebryty nie opiera jedynie na jeżdżeniu na deskorolce. Robi również rzeczy, których nie spodziewalibyśmy się po niewidomym. Grywa w piwnego ping ponga i strzela z łuku bądź prawdziwej broni.
Podobno równie dobry co w jeździe na deskorolce, Dan Mancina jest w łóżku. Twierdzi, że odkąd stracił wzrok, partnerki są bardzo zadowolone z jego działań. Nie wiemy ile w tym prawdy, więc musimy wierzyć mu na słowo.