Szkic (zdjęcie 1 z 2)
Po stracie najbliższej mi osoby czułem niesamowitą pustkę, która z każdym dniem coraz bardziej mnie przytłaczała. Nic nie wychodziło, problemy kumulowały się bez końca a życie stało się ogromnym ciężarem. Z biegiem czasu zauważyłem jednak, że w trudnych momentach sprzyja mi szczęście, trochę tak jakby na zawołanie los się do mnie uśmiechał. Pomyślałem - ktoś nade mną czuwa! Sam nigdy w to nie wierzyłem, ale teraz już wiem, to On - mój mistrz, autorytet, raz rywal mobilizujący do ciężkiej pracy, raz partner wyciągający pomocną dłoń. Zawsze mnie wspierał i motywował do działania. Stał z tyłu, klepał po ramieniu i mówił że "dam radę". Nigdy nie przestał mnie wspierać, nawet teraz czuję, że jestem pod jego skrzydłami. To mój bohater. Mój anioł stróż.