Ograniczenie prędkości do 30 km/h w całym kraju? Padła taka propozycja
Na taki pomysł wpadła holenderska partia "Zielonych". Jej przedstawiciele zaproponowali już koncepcję parlamentowi tamtejszego kraju, który przychylnie patrzy na sprawę. Ograniczenie ma dotyczyć wszystkich terenów zabudowanych, a ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów.
Według niderlandzkiego urzędu statystyk, średnio w Holandii pod kołami samochodu ginie rocznie 203 rowerzystów i 49 pieszych. Przedstawiciele partii "Zieloni" wyliczyli, że ok. 28 proc. śmiertelnych wypadków można było uniknąć, gdyby prędkość samochodów była ograniczona do 30 km/h. Holandia jest w pierwszej piątce najbezpieczniejszych krajów w Europie, lecz rządzący nadal uważają, że liczbę wypadków można ograniczyć.
Obecnie w Holandii limit prędkości w obszarze zabudowanym wynosi 50 km/h. Ograniczając go jeszcze o 20 km/h, kierowcy w miastach będą poruszać się niemalże w takim samym tempie, co rowerzyści. Wielu holendrów stawia także na elektryczne jednoślady, stąd bardzo prawdopodobne, że na ulicach będą oni wyprzedzać auta.
Niektóry gminy mogłyby wystąpić o utrzymanie obecnego ograniczenia prędkości, czyli 50 km/h. Wniosek musiałby być jednak uzasadniony i poparty statystykami związanymi z liczbą wypadków na terenie danego odcinka drogi. Podobne rozwiązanie jakiś czas temu wprowadzono już w Helsinkach i Oslo. Tam na większości osiedli i w centrum miasta ograniczenie jest także do 30 km/h i od tego czasu średnia liczba osób ginących pod kołami zmniejszyła się z 40 do 4 rocznie.
W Polsce takie ograniczenie raczej by nie przeszło. W końcu mamy kierowców, którzy lubią trzymać mogę na gazie. Są i tacy, co nic sobie nie robią z przepisów i nie tylko znacząco łamią prędkość, ale jeszcze to nagrywają i filmy wrzucają do sieci. Dla nich 20 km/h nie robi różnicy. Chyba, że z przodu jest już "setka".