Łowca adrenaliny
Saleta? Nie taki diabeł straszny jak go Najman opisuje. Pierwszy zawodowy mistrz Europy znad Wisły mówi o sporcie, używkach i kobietach.
(foto: Robi Zuchniewicz)
CKM.PL: Papierosa?
Przemysław Saleta: (śmiech) Jeśli masz super lighty to czemu nie? Dla sportowca tylko super lighty (śmiech). Mam w samochodzie.
CKM.PL: Kawa, coś mocniejszego?
Przemysław Saleta: Kawa jak najbardziej. Alkohol od czasu do czasu, aczkolwiek nie lubię stanu upojenia alkoholowego.
CKM.PL: Nie?
Przemysław Saleta: (śmiech) Nie lubię tracić kontroli w tym, co robię i tym, co dzieje się wokół mnie. Dlatego też nigdy w życiu nie próbowałem narkotyków.
CKM.PL: Często traciłeś nad sobą kontrolę?
Przemysław Saleta: Nie, nie. To nie tak. Alkohol bardzo często wyciąga z człowieka jego prawdziwe oblicze. Jeśli w kimś drzemie agresja, to włącza mu się agresor. Ja raczej jestem uśmiechnięty, aczkolwiek lubię kontrolować to, co robię.
CKM.PL: To może efedryny?
Przemysław Saleta: Pseudoefedryny. Rozumiem, że chodzi o doping w sporcie. Brałem od momentu, kiedy zacząłem trenować w Stanach Zjednoczonych, aby kontrolować wagę, gdyż wtedy boksowałem w kategorii lekkociężkiej. Wówczas pseudoefedryna była sprzedawana legalnie w sklepach z odzywkami. Niedawno wprowadzono zakaz a właściwie ograniczenie jej spożywania. Jedna dawka nie może zawierać więcej niż 10 mg pseudoefedryny. Nie wiem jak jest teraz, ale wtedy nie była na liście środków zabronionych.
CKM.PL: W Europie była.
Przemysław Saleta: Tak, była. Pamiętam jak Don King organizował gale bodajże w Paryżu i u każdego zawodnika ją wykryto. Amerykanom nic nie można było zrobić, Włocha chyba Branco zawieszono na rok czy dwa.
CKM.PL: Testosteron?
Przemysław Saleta: Tylko naturalny.
CKM.PL: Jesteś zaprzeczeniem stereotypowego zawodnika sportów walki. Elokwencja i erudycja są twoimi znakami firmowymi, nie o wszystkich można tak powiedzieć…
Przemysław Saleta: Ogólnie rzecz biorąc, aby odnieść sukces nie tylko w sporcie potrzebna jest inteligencja. Po pierwsze sporty walki przyciągają specyficznych ludzi, bardzo często są to chłopcy, którzy od dziecka mają problemy z agresją, współpracą z rówieśnikami itd. Często jest tak, że młodzi chłopcy, którzy trafiają do sportu koncentrują się tylko na nim, reszta typu nauka, czytanie książek i wiedza praktyczna jest zaniedbywana. Patrząc z perspektywy czasu miałem to szczęście, że zawodowo zacząłem uprawiać sport bardzo późno bo w wieku 19 lat. Ogólnie to wyniosłem zasady z domu, moi rodzice przywiązywali wielką wagę do wykształcenia, mama jest nauczycielką i tego pilnowała. Trafiając do sportu, zdawałem sobie sprawę, że nie będę uprawiał go wiecznie. Ważny jest rozwój osobisty nawet jak nie jest to wsparte wykształceniem wyższym.
CKM: PL: Prawdą jest, że zacząłeś uprawiać sport po tym jak przez rok urosłeś 17 cm?
Przemysław Saleta: Zacząłem interesować się kulturystyką, bo byłem przeraźliwie chudy. Było tak, że podczas wakacji urosłem 10 cm, zacząłem prowadzić zeszyt żeby obserwować postępy. Pierwszy wpis był taki, że miałem 186 wzrostu i ważyłem 62 kg.
CKM.PL: Tragedia.
Przemysław Saleta: Jak mongolski pięściarz(śmiech). W tym właśnie sensie zacząłem interesować się sportem.
CKM.PL: Potem był kickboxing, boks i MMA. Trening, którego z tych sportów jest najcięższy?
Przemysław Saleta: To są trochę inne sporty. Ciężko jest porównywać treningi. Po pierwsze to nigdy nie byłem zawodnikiem MMA i nie trenowałem MMA. Stoczyłem dwie walki wg. reguł MMA, jednak założeniem w nich było walczyć w stójce. To, że w jednej zostałem uduszony, a w drugiej udusiłem to zbieg okoliczności. Jeśli chodzi o stronę wysiłku fizycznego to jest to bardzo ciężki sport. Nie potrafię określić, czy 12 trzyminutowych rund jest lżejsze czy cięższe od trzech pięciominutowych. Najtrudniejszym sportem na pewno jest boks, bo to sport bardzo wysokiej specjalizacji. Zakres dozwolonych technik jest fragmentem czy to kickboxingu czy MMA. Poza tym właśnie w boksie są największe pieniądze, więc jest większa konkurencja. MMA to sport przekrojowy, przekrój technik jest ogromny, chwila dekoncentracji czy brak jednej techniki sprawia, że rywal jest lepszy. Dlatego nikt w MMA nie zdominuje jednej kategorii wagowej jak w boksie.
CKM.PL: A najniebezpieczniejszy?
Przemysław Saleta: Boks. Więcej urazów i krwi jest w MMA, bardziej boli K-1. W moim odczuciu są to jednak mało znaczące kontuzje, bo rozcięty łuk brwiowy niczym poza blizną nie grozi. Jeśli chodzi o trwałą utratę zdrowia czy nawet życia, to zdecydowanie boks. Przez ostanie 10 lat w MMA było bodajże dwa przypadki śmierci, z czego jeden wynikał z wejścia chorego zawodnika do klatki. W boksie takich wypadków jest kilka czy kilkanaście w ciągu roku. Mózg jest delikatnym organem.
CKM.PL: Czy rywalizacja jest fair, chodzi o ustawianie walk. Miałeś przecież propozycję walki z Duńczykiem Nielsenem za 400 tys. dolarów z zapisem w kontrakcie, że kasę przeleją tylko w wypadku twojej porażki.
Przemysław Saleta: Są to skrajne przypadki. To wszystko polega na doborze odpowiedniego przeciwnika, z którym zawodnik ma wygrać. Jeśli ktoś chce coś osiągnąć to klasa rywali musi rosnąć z walki na walkę. Są stajnie zawodników, którzy na małych galach za marne grosze nabijają rekord po to, żeby potem za większe pieniądze stanąć w ringu naprzeciw kogoś znanego. Do głowy przychodzi Marty Jakubowski, który miał ponad 100 zwycięstw, walczył prawie co tydzień, potem zarobił dużo kasę z Chavezem przegrywając przed czasem.
CKM.PL: Kto zarabia więcej zawodnik czy menadżer?
Przemysław Saleta: Zawodnik. Przynajmniej powinien. W połowie lat 90. W Stanach Zjednoczonych wprowadzono przepis, który mówi, że jeśli menadżer bierze więcej niż 33% od zawodnika to kontrakt z założenia jest nieważny. W Europie jest więcej obostrzeń nie można być jednocześnie trenerem, menadżerem i promotorem.
CKM.PL: Kto płaci za leczenie załóżmy, że połamanej szczęki?
Przemysław Saleta: To jest zróżnicowane. Każdego zawodnika ocenia się inaczej. Jeśli zawodnik jest perspektywiczny, a nie ma pieniędzy, to menadżer czy promotor za niego zapłaci. Gdy to typ, na którym inni nabijają rekordy, to niestety płaci sam za siebie.
CKM.PL: Ostatnio wielką popularnością cieszą się tzw. freak show. Twoja walka z Najmanem nim była?
Przemysław Saleta: Są walki, gdzie ważny jest poziom sportowy, a są i takie, gdzie ważne są emocje. Moje dwie walki z Najmanem czy też jego z Burneiką budziły emocje. W sporcie chodzi min. o emocje, umówmy się, że jeśli chodzi o MMA to poziom był średni (śmiech).
CKM.PL: Czy w każdym przypadku nie było tak, że ludzie przyszli zobaczyć porażkę Najmana?
Przemysław Saleta: Najman to typ człowieka, którego ludzie kochają nienawidzić. Przecież to, co mówi, jak obraża przeciwników, jego argumentacja itd. jest śmieszne. Jego zapowiedzi i postrzeganie tego, co się dzieje, ma się nijak do rzeczywistości. Ludzie by chcieli zobaczyć kogoś, kto go w końcu sprowadzi na ziemię. Obawiam się, że jedyną osobą, która mogłaby to zrobić jest psychiatra.
CKM.PL: Co Ty, jako wybitny fighter czujesz oglądając takie „ freaki”?
Przemysław Saleta: Emocje są na pewno inne, jak patrzy się na Burneikę z Najmanem, a inne jak ogląda się prawdziwych zawodników. W walkach freaków zawsze jeden jest dobry drugi zły. W takich walkach wszystko może się zdarzyć.
CKM.PL: Jeśli miałbyś porównać emocje z walki z Najmanem do innych rywali, to …
Przemysław Saleta: Szczerze mówiąc do pierwszej walki podchodziłem osobiście, chciałem zamknąć konflikt i uważam, że go zamknąłem. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak ta walka się potoczyła. Chodzi o fakt, że miał przewagę, a potem wyszedł jego brak charakteru i odklepał.
CKM.PL: Podobno to największe lanie, jakie dostałeś…
Przemysław Saleta: (śmiech) Rzeczywiście tak rozciętego czoła to nigdy nie miałem. Wszystko, co dostałem było w momencie, kiedy miał mnie w dosiadzie. Ta sytuacja pokazuje, jakim jest beznadziejnym zawodnikiem. Gdyby trochę pomyślał i miał kondycję to zapewne by wygrał.
CKM.PL: Oddał 10 tys. za zakład? (wg. zakładu z Marcinem Najmanem Don King miał w przeciągu roku prosić go o podpisanie kontraktu - przyp. red)
Przemysław Saleta: Nie.(śmiech).
CKM.PL: Podobno obok Radka Majdana jesteś największym amantem wśród sportowców?
Przemysław Saleta: Tak, a według kogo?(śmiech)
CKM.PL: Internautek. Trochę ci zazdrościmy, same modelki.
Przemysław Saleta: Lubię ładne, wysokie i szczupłe kobiety. Nie widzę w tym nic złego (śmiech).
CKM.PL: Sex przed walką pomaga czy szkodzi?
Przemysław Saleta: Jeśli człowiek jest przyzwyczajony i sex jest naturalnym elementem życia to raczej pomaga. Przeszkadza na pewno zarwana noc.
CKM.PL: Czyli szybki numerek.
Przemysław Saleta: Szybki to pojęcie względne (śmiech). Nie chodzi o to, aby kochać się z dziewczyną całą noc i zarwać noc, a zapomnieć o stresie przed walką i normalnie przespać noc.
CKM.PL: Pozwoliłbyś swojej partnerce rozebrać się dla nas?
Przemysław Saleta: Moja kobieta nie jest moją własnością. Jeśli by chciała się rozebrać to, dlaczego nie?
CKM.PL: No to czekamy!
Czytaj także:
Ringowy dusiciel
Najlepszy z najlepszych
Pogański barbarzyńca