owca w wilczej skórze (zdjęcie 1 z 2)
Historia tatuaży jest niezwykle długa, nie zanudzajmy się nią jednak, ma być tylko małą trampoliną, która odbije moje myśli. Tatuują się już starożytni Egipcjanie, znaleziona najstarsza mumia z tatuażem pochodzi bodajże z 2200.r.p.n.e. Polinezyjscy Maorysi tatuują sobie na szerokonosych twarzach wizerunki pysków dzikich kotów. Nasi świętobitni chrześcijanie tatuują się palonymi skorupkami orzeszków, co oczywiście zaczęto za chwilę uważać za profanację boskiego tworu jakim jest ponoć człowiek. Wtedy wszystko chyba było profanacją. Potem tatuaże porywają marynarze. Odwiedzą port i dziab- syrenka z bujnym biustem. Inny port- trupia czacha znaczy pierś. Kilka lat żeglugi i całe ciało, spalone słońcem, słone od wody, całe w bruzdach zmęczenia i złości, wśród rozbielonych żarem lin i świecących od szumiącej toni burt, pokrywają rysunki. Wciąż brzydkie, płaskie, blednące z czasem, ale już bliższe tym dzisiejszym. I przypływają do Europy na statkach te dziwne ozdoby, te brudne ozdoby, przymioty uciekinierów i pijaków mórz. Z drugiej strony wierzono np., że wizerunek Chrystusa na ciele będzie nas zawsze chronił. Z upływem czasu tatuaże zyskują coraz więcej zwolenników jak i przeciwników. I cały czas żyją, ewoluują, jak wszystko co dwuznaczne i podszyte bólem.
Pierwsza prawdziwa maszynka do tatuaży powstaje w XIX w, w Nowym Jorku. 50 nakłuć na minutę wykonuje igła ze stali chirurgicznej. Otwiera to drzwi tatuażystom i ich fanom, bo wreszcie można stworzyć coś co nie przypomina kreta z cyckami. Otwiera to drzwi też dla mnie.
Teraz mam jeden duży tatuaż na żebrach i jego zrobienie było jak spełnienie marzeń. Zbyt bolesne miejsce, za długo leżałem, kilka uderzeń maszynki aż do utraty tchu. Narodziny w bólu a jednak do dziś mnie to bawi i bez wahania bym to przeszedł jeszcze raz. Kocham nieodwołalność decyzji, kocham naznaczenie na całe życie, kocham to,że wyglądam niepowtarzalnie i będę tak wyglądać już zawsze. To daje mi poczucie wolności, to moja decyzja, moja droga, moje "chcę ".
Kocham to, że za 40 lat w kościele nikt koło mnie nie usiądzie, bo być może całe moje ręce będą kolorowe i wzorzyste, pełne cycatych syrenek, tygrysów i kwiatów.
Dlaczego wybrałem tatuaż owcy w wilczej skórze? Nic w życiu nie jest oczywiste. Nigdy nie wiesz do końca kto kim jest, kto jest czarnym charakterem, kto jest Lordem Vaderem a kto Lucasem. I czasem samemu, dla ochrony własnych myśli i uczuć, własnego terytorium , swoich bliskich, swoich praw i przekonań, swojej dumy trzeba ubrać wilczą skórę i ruszyć do ataku.