Wakacyjny kurs zdradzania

Przez całe życie z jedną kobietą, to jakiś dowcip...
Zrzut ekranu 2023-05-24 o 18.36.50.png

Tylko paprotki nie zdradzają. Ty, jako zdrowy okaz płci męskiej, jesteś wręcz do tego stworzony. Oczywiście niewierność, zwłaszcza praktykowana nieumiejętnie, jest przyczyną drobnych komplikacji, ale za chwilę dowiesz się, w jaki sposób je ograniczyć albo wręcz wyeliminować. Opanowanie tej sztuki sprawi, że będziesz żył długo i szczęśliwie, a lista twoich podbojów stanie się powodem do słusznej dumy. Jeśli pilnie przestudiujesz poniższe rady, być może osiągniesz nawet nirwanę, tj. stan, w którym masz stałą partnerkę i wianuszek kochanek.

Wybieramy kochankę
Idealna kochanka to kobieta, która gra w tej samej drużynie, co ty i nie strzeli ci gola. Najlepiej, żeby była zajęta (zarówno partnersko, jak i czasowo), dobrze ustawiona życiowo (bezrobotne, sfrustrowane kochanki, to jak skok bez spadochronu z 5 tys. metrów), emocjonalnie stabilna (jeśli się w tobie zakocha, przepadłeś) i oczywiście, żeby posiadała wszystkie walory cielesne. Wystrzegaj się dziewcząt z najbliższego kręgu znajomych i znajomych znajomych. Kandydatkę na potencjalne schadzki musisz prześwietlić co najmniej dwa pokolenia wstecz, bo najgorsza rzecz w niedozwolonym związku, to znaleźć – zaraz po upojnej nocy, nad ranem – jakieś więzi. Brrr! Pamiętaj, jeśli traktujesz kobietę tylko i wyłącznie jako kolejne zaliczenie, to im mniej cię z nią łączy, tym lepiej. Dlaczego? Bo bez bólu ją odstawisz.

Zapominamy o imieniu
Kochanki mają jedną podstawową wadę, ktoś niemądry nadał im imiona. Jest to wielki kłopot, albowiem może się zdarzyć, że przy rozbudzonej w sytuacji zdrady podświadomości, że swoją stałą partnerkę nazwiesz imieniem nowego kociaka. Wtedy możesz już sobie zamawiać nagrobek. Dlatego warto opracować system, który wyeliminuje konieczność zwracania się do kobiet w standardowy sposób. W takich sytuacjach najlepszy jest wypróbowany i niezawodny słownik zoologiczno–kulinarny. Wszystkie cukiereczki, misiaczki, gąski i brzoskwinki brzmią bezpiecznie, choć na szczęście nie smakują tak samo...

Zacieramy ślady
Telefon komórkowy jest najlepszym przyjacielem człowieka, ale najgorszym wrogiem zdrajcy. SMS–y, poczta głowosa, pokątne rozmowy i umowne sygnały mogą rzucić na ciebie cień podejrzeń. Dlatego nikt przy zdrowych zmysłach nie zdradza kochance numeru komórki lub numeru do pracy i do domu. Jednak jak dzisiaj flirtować bez telefonu?! Przerzuć się na budki telefoniczne (cholera, mamy 2023 r. Ten pomysł odpada... Musicie kombinować sami. |NIE| polecamy archiwizowania konwersacji w messengerze) albo spraw sobie nowy "randkowy" telefon komórkowy.

Sprzątamy samochód
Samochód to kolejne źródło wpadek. Jeśli gdzieś na bocznej szosie stał się miejscem "przestępstwa" pamiętaj, że różne części garderoby, trafiają w najbardziej nieodpowiednie miejsca. Ślady jej szpilek na tapicerce, blond pukle na tylnej kanapie, kolczyk na dywaniku, to świadectwa zbrodni, których nie podważysz. Dlatego po każdej motoryzacyjnej przygodzie, zlustruj dokładnie kabinę, a najlepiej oddaj samochód wyspecjalizowanej firmie do wysprzątania. Idealna byłaby policyjna, bo taka usunęłaby nawet mikroślady. No, ale jeżeli twoja kobieta nie jest w czynnej służbie mundurowej, akurat to nie będzie konieczne. 

Leczymy rany
Na trop zdrady może naprowadzić twoja lub jej jurność. Zaczerwienienia, otarcia, stłuczenia, skaleczenia, rany drapane, szarpane i wygryzione przez "tę laleczkę", na pewno staną się przyczyną pewnych nieporozumień i niewiele da wyjaśnienie, że właśnie wpadłeś pod tramwaj. Wypadek komunikacyjny możesz przeżyć, ale takiego kłamstwa raczej nie. Dlatego na czas gojenia się ran, musisz mieć migrenę lub – co polecamy raczej bez przekonania – rzeczywiście stuknąć się z tramwajem. Tylko delikatnie, żeby nie było większych obrażeń. 

Uważamy na kelnerów
Czasami musisz wyjść i nakarmić kochankę. By uniknąć nieprzyjemnych spotkań, zabierz ją do lokalu na drugim końcu miasta, albo jeszcze lepiej – poza granice województwa. Scena, w której sympatyczny kelner wita ciebie i twoją domową kobietę słowami "witam pana, ten sam stolik co wczoraj?" bawią tylko w kinie. Nie zapraszaj więc kochanki do żadnego lokalu, w którym byłeś już choć raz lub zamierzasz być ze stałą partnerką. Pamięć kelnerów bywa niezawodna, szczególnie tych, którym poskąpisz napiwków. Płatności kartą, zwłaszcza wspólną, są stresujące. Za kilka dni dostaniesz z banku wyciąg i od razu wyjdzie twoja podłość, w końcu bankom ufać nie można.

Oni też zdradzali: Książę Karol, Mick Jagger, Bill Clinton, Hugh Grant i wielu, wielu innych...


Nie fotografujemy się
Służbowy wyjazd, szkolenia, imprezy integracyjne... codzienne napięcie puszcza i ani się spostrzeżesz, a już fundujesz masaż trzech rąk tej sympatycznej pannie z księgowości. Nic złego jej nie robisz, ale lepiej zachowaj dla siebie wspomnienie jej przeciągłych westchnień, a potem krzyku przenikającego aż do podziemnego garażu. Koledzy są fajni, jednak mają długie języki. Nie wchodź w obiektyw ich aparatów i kamer, zwłaszcza gdy służbowa panna wiesza ci się na ramieniu i wkłada język do ucha. Co z tego, że jest narąbana jak stado szpaków. To nie będzie miało żadnego znaczenia dla żony lub narzeczonej, która właśnie dostała maila z dowodami twojej zdrady, dostarczonymi przez faceta z firmy, mającego ochotę na twoje stanowisko. Męska solidarność to już nie ta, co kiedyś...

Zapominamy o sumieniu
Najgłupsza rzecz pod słońcem – znaleźć się pod presją wyrzutów sumienia. Nie próbuj ich zagłuszyć wytwornym prezentem dla twojej stałej narzeczonej, spontaniczną kolacyjną na mieście, czy kwiatami z byle powodu. Jeśli do tej pory byłeś leniwym, aroganckim kochasiem, nie zmieniaj się w księcia z bajki, bo ona tego nie kupi i tylko nabierze podejrzeń.

Robimy się na bóstwo
Nie dość, że testosteron wypisuje na twarzy wszystko, co robisz w cudzych sypialniach, to jeszcze nagle zaczynasz szaleć i robić się na bóstwo. Każda nowa wada kolońska, wieczorne ćwiczenia z hantlami czy nowy młodzieżowy t–shirt to sygnały, że ją zdradzasz. Chcesz się podobać? Jasne, tylko rób to z głową. I nigdy w domu. 

Kłamiemy, aż się kurzy
zdrada wymaga sporo zachodu, ale przede wszystkim czasu. Wymówki o pracy po godzinach czy zepsutym w szczerym polu samochodzie bywają zawodne. Łatwo je zweryfikować, a wtedy afera gotowa. Wysil więc wyobraźnię i przygotuj swoją listę alibi. Jeśli masz naprawdę zaufanych kumpli, zawsze możesz się wymigać wieczornym drinkiem z przyjacielem. Jeżeli musisz liczyć tylko na siebie, to uciekaj w bardziej abstrakcyjne wymówki. Tłumacz się długo, zawile i niezrozumiałym językiem tak, żeby ja znudzić i uśpić jej ciekawość. Opowiadaj o jakimś skomplikowanym objeździe samochodowym, przeklinaj "cholernych drogowców" i wszystkie podmiejskie drogi i zaułki. Prędzej zacznie ci współczuć, niż podejrzewać. Konfabuluj na temat jej ulubionych perfum, w poszukiwaniu których zabłądziłeś w piwnicach 5–piętrowej perfumerii. Zrzuć winę na starego kumpla z liceum, którego spotkałeś w metrze (chyba, że mieszkasz poza stolicą, to tramwaj też wejdzie w grę), a który porwał cię na długią i zakrapianą kolację gdzieś, gdzie nie było zasięgu i jakichkolwiek innych kontaktów ze światem. Kłamiąc wystrzegaj się sztampy. Tylko w ten sposób ograniczysz ryzyko, bo musisz wiedzieć, że zdrada to sport ekstremalny. 64–letni walijski polityk Phil Williams niedawno (pamiętajmy, że to tekst z 2003 r., czyli całkiem dawno) udał się do domu publicznego w studenckiej dzielnicy Cardiff i już stamtąd nie wyszedł. Serce mu, niestety, pstryknęło i już więcej nie zaskoczyło. Jaki morał z tej bajki? Do kobiet, bracie, trzeba mieć zdrowie. Nawet, jeśli są łatwe...

Niewierność niejedno ma imię

Zawsze możesz także kombinować. Przypomniał nam się jeden z barowych dowcipów, który idealnie opisuje nieprzemyślany, lecz skuteczny patent na zdradę. Facet zasiedział się u kochanki. Przed wyjściem mówi – Daj mi wódki. Jak żona poczuje alkohol, to nie wywącha twoich perfum. Wraca późno do domu. Żona podchodzi i mówi: – Ty łajdaku! Myślałeś, że jak się poperfumujesz, to nie poczuję, że wódkę piłeś?!

Ten artykuł pochodzi z naszego archiwum. Ukazał się w magazynie CKM w sierpniu 2003 r. Był to nr. 8(62), a na okładce pojawiła się wtedy Ania Downar–Zapolska. Autorką tekstu była Agnieszka Buczak. Skoro pisały go kobiece palce, być może właśnie podaliśmy wam najważniejszy poradnik, jaki przeczytaliście w życiu. Nie ma za co!

Przepisaliśmy artykuł, ponieważ poprosiliście nas o to na Instagramie. Pamiętajcie, że my jesteśmy dla was, więc spełniamy podobne prośby, jeśli tylko mamy taką możliwość. Zachęcamy do aktywności w kwestii naszego portalu. Po komentarzach i lajkach możemy wywnioskować, czy podobne rzeczy mają się u nas pojawiać, czy jednak mamy zmienić strategię. Tworzymy razem coś dobrego – redakcja CKM.pl.


Dodał(a): CKM.PL archiwum 8.03 nr. 8(62) Środa 24.05.2023