Powrót króla

Przygotuj się na ostrą jazdę! Do Formuły 1 wrócił Kimmi Raikkonen – genialny kierowca, wielbiciel alkoholu i mistrz ciętej riposty!
raikkonen


Tak jak "Iceman" jest spokojny za kierownicą , tak samo szalony jest poza samochodem
Jego odejście z najszybszego sportu świata po sezonie 2009 było szokiem porównywalnym jedynie z odejściem Paula McCartneya z Beatlesów albo Mahometa z Mekki. Takich rzeczy po prostu nie wypada robić! Jednak gdy pochodzącemu z Finlandii mistrzowi świata Formuły 1 coś się znudzi, to on zwyczajnie przestaje się tym zajmować – nawet jeśli na tej „nudzie” zarabia 51 mln dolarów rocznie. Ale... nic nie trwa wiecznie. Po dwóch latach nieobecności Kimi Räikkönen znowu zatęsknił za Formułą 1 i już  w niej jeździ z powrotem. No chyba, że tuż przed startem zaśnie w bolidzie albo akurat  zechce mu się srać.

Rzeczy niemożliwe

Ksywkę „Iceman” („Człowiek z lodu”) Kimi nie tylko namalował sobie na hełmie, ale też wytatuował na przedramieniu. Doskonale oddaje ona jego charakter za kierownicą. Räikkönen mało gada, za to jeździ szybko i precyzyjnie, nie pokazując na zewnątrz żadnych emocji. Jest tak spokojny, że czasem, czekając na start, w wyścigówce ucina sobie drzemkę. O tym, że jest prawdziwym królem kierownicy, najlepiej świadczy fakt, że nim w 2001 roku zadebiutował w Formule 1, wziął udział w zaledwie 23 innych wyścigach (z których większość wygrał). W następnych latach zwyciężył dodatkowo w 18 Grand Prix F1, 62 razy stanął na podium oraz dwukrotnie został wicemistrzem świata. Zaś w ostatnim wyścigu 2007 roku dokonał niemożliwego. Choć przed zawodami był dopiero trzeci w klasyfikacji generalnej i miał aż 7 punktów straty do prowadzącego Lewisa Hamiltona, zimny jak lód Fin wyprzedził wszystkich rywali i w epickim stylu zdobył mistrzostwo świata! To właśnie wtedy – gdy w Formule 1 osiągnął już wszystko – Kimi Räikkönen zaczął się nudzić.

Głową w dół
A w życiu Kimiego nie ma miejsca na nudę. Tak jak „Iceman” jest spokojny za kierownicą, tak samo jest szalony poza autem. Jego alkoholowe wyczyny owiane są legendą. Paparazzi przestali liczyć, ile razy wyrzucano go nieprzytomnego z klubów i dyskotek. Kiedyś po pijaku przegonił striptizerkę i sam zaczął się rozbierać na scenie. Innym razem tak się spił zaraz po wyścigu, że zgubił portfel, w którym miał komplet dokumentów i... 7500 dolarów. (Chociaż jest też druga wersja, według której policja przyłapała go pijanego za kierownicą, zabrała papiery i wlepiła 7500 dol. kary). Klasykiem internetu jest filmik, na którym napruty jak messerschmitt Räikkönen spada głową w dół z górnego pokładu swego jachtu. A na pytanie polskiego dziennikarza, z czym mu się kojarzy nasz kraj, nie wymienił Wałęsy ani Papieża, tylko Roberta Kubicę, Adama Małysza i... wódkę Wyborową. Nic dodać, nic ująć.

Sposoby na nudę
Co robił mistrz świata Kimi Räikkönen po porzuceniu Formuły 1? Nie nudził się już, tylko robił to, na co miał ochotę! Ale nie chodzi tylko o balangi i picie. Tak jak nasz Robert Kubica „Iceman” zainteresował się rajdami. W 2010 roku zaczął regularne starty w rajdowych mistrzostwach świata WRC. Choć jego Citroën częściej kończył zawody na lawecie niż na mecie, to Fin z każdej kraksy wychodził bez szwanku, ostatecznie zajmując wysokie 10. miejsce w klasyfikacji generalnej WRC. Oraz dokładnie takie samo w następnym roku. Nudne, prawda? Więc aby się rozerwać, Kimi Räikkönen pojechał m.in. Peugeotem z serii 24H Le Mans, a latem ubiegłego roku wystartował w wyścigach NASCAR, najpopularniejszym sporcie motorowym USA. Nic nie wygrał, lecz przeszedł do historii radiową konwersacją z teamem, w której kilkakrotnie obrzucił swój samochód epitetami w stylu „niewiarygodnego pieprzonego gówna”. Mało eleganckie? Owszem. Ale co w tym dziwnego?

Co Ty robiłeś, Kimi?
Małomówny „Iceman” słynie wszak z kultowych tekstów w rozmowach z szefami i dziennikarzami. W przeciwieństwie do innych kierowców, sączących miłe słówka o teamie, sponsorach, rywalach, Fin zawsze mówi to, co myśli. – Jak ci się podobał dzisiejszy wyścig? – zapytał raz dziennikarz. – Był nudny – odparł szczerze Kimi. – Czy twój hełm ma dla ciebie jakieś specjalne znaczenie? – spytał inny. – Tak, chroni moją głowę. – Lewis Hamilton twierdzi, że zwycięstwo w Grand Prix jest lepsze niż seks. Co ty na to? – Może nigdy nie uprawiał seksu. – Dlaczego nie było cię na uroczystym pożegnaniu Michaela Schumachera? – Bo srałem.  

Najlepsze rzeczy
To tylko drobna część dialogów z udziałem Kimiego Räikkönena. A wkrótce będą kolejne. W 2012 r. „Iceman” wrócił do Formuły 1 i w teamie Lotus zajął miejsce wciąż liżącego rany Roberta Kubicy. Dzięki jego powrotowi w tym sezonie ściga się obok siebie aż sześciu mistrzów F1! Prócz Fina są to Sebastian Vettel (mistrz z 2010 i 2011 r.), Jenson Button (2009), Lewis Hamilton (2008), Fernando Alonso (2005–2006) i Michael Schumacher (siedem tytułów między 1994 a 2004 r.). Wszyscy obserwatorzy i znawcy F1 zgodnie uważają, że to będzie ekscytujący rok. No, prawie wszyscy...– Kimi, czy zgadzasz się, że jeżdżenie w Formule 1 jest najlepszą rzeczą, jaką można robić w życiu? – spytano Räikkönena przed sezonem 2012.– Oh, jestem pewien, że jest wiele ciekawszych rzeczy – odparł „Iceman”.




Dodał(a): Mateusz Zieliński Poniedziałek 09.07.2012