Motocykl w ogniu

Wyjątkową trzeźwością umysłu i błyskawiczną reakcją wykazał się ostatnio Taylor Mackenzie. Młody Brytyjczyk, który na razie ściga się w British Supersport Championship – rodzimej lidze, będącej dla niego szansą na wskoczenie do Moto GP - Porównywanej do samochodowej Formuły 1.
taylor-mackenzie.jpg

Podczas ostatniego weekendu na torze Snetterton 300, jego motocykl Kawasaki Ninja ZX-10R stanął w płomieniach. Najpierw zapaliło mu się pod tyłkiem, po czym ogień szybko przeskoczyły na przód maszyny. W momencie, kiedy zauważył pożar, był rozpędzony, ale nie miał czasu na wytracanie prędkości, więc zeskoczył ze sprzęta. Na szczęście zawodnikowi nic się nie stało. Przyczyną zajścia okazało się pęknięcie przewodu paliwowego. Benzyna rozlała się na rozgrzany silnik i pojawiły się płomienie.

Taylor wspomina, że miał zapięty trzeci bieg i jechał około 140 km/h. Początkowo nie mógł oderwać rąk od kierownicy, jakby były przyklejone do manetek, ale gdy poczuł jak jego but zaczyna wtapiać się w nogę, momentalnie odpadł od motocykla. Przy zeskoku lekko obił bark i wykręcił stopę, ale nie musiał być hospitalizowany. Okazało się też, że stopa nie uległa poparzeniu. Mimo, że czubek buta był stopiony.



Wyścigi motocykli są jednym z najbardziej niebezpiecznych sportów motorowych. Rozwijanie prędkości przekraczających nawet 300 km/h przez pojazdy bez klatki bezpieczeństwa i o powierzchni styku z torem wielkości dwóch pięści, można porównać do zaglądania stwórcy w oczy. Do tego tarcie o asfalt kolanem, a czasem niemal łokciem i kaskiem – to z boku wygląda jak igranie z prawami fizyki. Ale zawodnicy MotoGP wiedzą co robią. Dosiadając ważące około 150 kg maszyny i mając pod tyłkami silniki o pojemności 800 cm3 generujące nawet 240 KM, muszą być maksymalnie skupieni i znać się na rzeczy.





Dodał(a): Rich Giański / fot.: youtube Czwartek 25.06.2015