Sztukmistrz ze Śląska
Sex, Sesje i Męski Styl - uaktywnij się na naszym Fan Page'u
CKM.PL: Na nowej płycie bywasz naprawdę niegrzecznym chłopcem. Ale tak szczerze –
trzydziestoparolatkowi chce się jeszcze w ogóle świntuszyć i bawić w seks?
AbraDab: Stary, pewnie! Właśnie dopiero teraz chce się naprawdę świntuszyć
(śmiech). I tak, na „ExtraVertiku” nawijam na temat seksu, ale z raczej
nietypowej w rapie perspektywy faceta, który ma na głowie małe dzieciaki.
Wiesz, musisz się dzielić z tymi „małymi Führerami” swoją babką, a do tego
dochodzą np. takie sytuacje: w czasie sypialnianej „akcji” odwracasz wzrok i
widzisz zdziwione oczy dziecka, które miało przecież spać. To są dopiero
seksualne wyzwania!
CKM.PL: Rapujesz też o wykonywaniu tańca godowego i dawaniu klapsów – jesteś
mistrzem takich praktyk?
AbraDab: Co do tańca godowego, to nie jestem może mistrzem kocich ruchów, ale jakieś
tam zacieranie kolan jest. A dawanie klapsów? To sprawa wręcz obowiązkowa!
Oczywiście w tym damsko-męskim kontekście jako forma nagrody, nie kary
(śmiech).
CKM.PL: A na ile ta ciężka ręka wynika z faktu, że pochodzisz ze Śląska?
AbraDab: No tak, obowiązuje stereotyp, że na Śląsku faceci są bardziej zdecydowani,
że w domu wiadomo, kto nosi spodnie. Ale szczerze mówiąc nie wiem, czy w moim
wypadku to akurat kwestia śląskości, czy po prostu oldskulowe podejście do
życia – sentyment do czasów, w których mężczyzna był filarem rodziny, miał
przynosić jedzenie albo pieniądze do domu, a kobieta wychowywała dzieci.
Podkreślam jasno – nie widzę niczego złego w równouprawnieniu. Wszystko zależy
od konkretnego związku, potrzeb konkretnego dwojga ludzi.
CKM.PL: Nawiązując do równouprawnienia – jak ci się podoba wszechobecny w świecie
hip-hopu seksizm?
AbraDab: Nie podoba mi się i to bardzo! Kobiety to wspaniałe, mądre i piękne
stworzenia. Dlatego absolutnie nie pochwalam odnoszenia się do nich w sposób,
jaki polski hip-hop przejął bezkrytycznie od niewykształconych prostaków z
amerykańskich gett. Nie lubię przedmiotowego traktowania kobiet i sprowadzania
do ról suk, których jedynym zadaniem jest kręcenie dupami.
CKM.PL: Dobra, koniec o dupach. Pogadajmy o żywych instrumentach – na „ExtraVertiku”
jest ich naprawdę sporo. Przebyłeś długą muzyczną drogę od początków kariery w
Kalibrze 44...
AbraDab: Na początek wyprostuję popularny mit, jakoby debiut Kalibra – „Księga
Tajemnicza. Prolog” – został nagrany na Amidze 500. Owszem, prace nad krążkiem
zaczęły się na tym komputerze, ale później profesjonalista przez kilka miesięcy
przepisywał materiał w katowickim studiu. Owszem, był to jeszcze sprzęt midi,
dlatego płyta brzmi niczym Lombard z lat 80. (śmiech). O wiele prostsze
brzmieniowo były nasze kolejne dwa krążki („W 63 minuty dookoła świata” i
„3:44”), robione na naprawdę prostych programach.
CKM.PL: Ale, co dziwne, chyba nieźle przetrwały próbę czasu.
AbraDab: Po prostu chodzi o to, że rap jest przede wszystkim muzyką rytmu, taki jego
charakter. Dlatego proste bity bardzo często niosą ze sobą potężną moc.
Natomiast po zrobieniu w życiu iluś tam prostszych płyt „komputerowych”,
zacząłem odczuwać potrzebę rozwoju, pokombinowania bardziej „na bogato”. Wiesz,
od dobrych kilku lat gram ze świetnymi muzykami no i na „ExtraVertiku”
postanowiłem wykorzystać ich umiejętności.
CKM.PL: Ile dymu pojawiło się nad miastem podczas tworzenia krążka?
AbraDab: Mnóstwo! (śmiech) Gdy dziś rozmawiamy, to od dwóch miesięcy w ogóle nie
dotykałem marihuany i nie mam z tym jakiegoś problemu. Po prostu zrobiłem sobie
przerwę. Natomiast podczas tworzenia płyty było inaczej. Zawsze świetnie
tworzyło mi się przy blancie. Ale jakoś muszę się wspomagać – w końcu
papierosów nie palę, kawy nie pijam, nawet alkohol konsumuję raczej rozsądnie.
O właśnie, przypomniałem sobie, że podczas pisania nowej płyty wspomagałem się
też czerwonym winem. Ale piłem naprawdę z głową.
CKM.PL: A więc toast za zdrowie nowego krążka!