Szkolny diler. Sprzedaż marihuany w toalecie
Dobrze są nam znane historie ze szkolnych toalet. To nie przypadek, że większość uczniów woli je omijać z daleka. Ci, którzy się tam jednak pojawiają na przerwach, często ograniczają się do rozmawiania z kolegami i palenia ukradkiem papierosów - tak przynajmniej było dotychczas. Okazało się, że w jednej szkole 'poszerzono' asortyment.
Wchodzisz do toalety, a tam ten charakterystyczny zapach. Gdyby to był klub, ciężko byłoby się zdziwić. Myślimy tutaj jednak o jednej z przemyskich szkół. Złapano tam 16–latka, który w słoiku miał kilka gramów marihuany.
Nastolatka przyłapał jeden z nauczycieli. Później odbył on rozmowę z dyrektorem i pedagogiem szkolnym. Oczywiście lada moment wśród nich pojawili się także policjanci.
Chłopak przyznał się do tego, że w słoiku znajduje się marihuana. Przeprowadzone badanie testerem również to potwierdziło. Gdy zapytano go, skąd ją otrzymał, powiedział o nieznanym mu chłopaku, który miał mu ją sprzedać w szkolnej toalecie.
"Uczeń został przewieziony do przemyskiej komendy. 16-latek usłyszał zarzut posiadania środków odurzających wbrew przepisom ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Po przeprowadzonych czynnościach, został przekazany pod opiekę ojcu" – poinformowała przemyska policja.
Prawdą jest, że można chłopakowi zarzucić skrajną nieodpowiedzialność, gdy chodził on po szkole ze słoikiem marihuany. Plusem jest jednak to, że wziął na siebie całą winę i nie podał innych nazwisk. Takie gesty są powszechnie uznawane za szlachetne.