Publiczna egzekucja i najłagodniejszy wymiar kary, czyli dożywocie. Polacy w walce z okrucieństwem
Sprawa śmierci 8–letniego Kamilka z Częstochowy nie daje spokoju całemu krajowi. Aż 35 dni specjaliści z Katowic próbowali walczyć o życie skatowanego dziecka, jednak ich misja się nie powiodła. Patrząc na dziesiątki artykułów, które z każdej pojedynczej informacji starają się zrobić sensację, sami postanowiliśmy odpuścić ten wyścig i nie publikować informacji na dany temat – z jednym małym wyjątkiem. Zdecydowaliśmy się na wspólne zastanowienie się nad karą dla ojczyma dziecka.
Do tragedii odniósł się już prokurator generalny Zbigniew Ziobro. "Za tak bestialską zbrodnię na bezbronnym dziecku powinna zapaść najsurowsza kara. Niestety, w Polsce mamy tylko dożywocie..." – napisał na Twitterze. Wyjaśnił także, że ojczym chłopca usłyszy zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i znęcania się nad dzieckiem.
Krok dalej poszedł dziennikarz Krzysztof Stanowski. Stwierdził on, że ta sprawa powinna zakończyć się publiczną egzekucją. Po lawinie komentarzy wytykających sposób działania przypominający okres średniowiecza, jeden z prowadzących Kanał Sportowy napisał, że mógłby sam dokonać egzekucji, a po wszystkim poszedłby na pizzę.
27–letni ojczym chłopca stanie teraz przed sądem. Prokurator zarzucił mu, że usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. Wywołał w ten sposób ciężkie obrażenia ciała dziecka. Chłopca próbowano ratować przez ponad miesiąc, niestety bezskutecznie. W sprawie interweniował jednak Zbigniew Ziobro, który zmodyfikował zarzuty z "próby usiłowania" na zabójstwo.