Przypisali mu dwa miliony złotych długu, choć go nie miał. Dlaczego? No właśnie

21-letni Karol Pacześny pracuje w firmie zajmującej się klimatyzacją i wentylacją. Pewnego dnia okazało się, że znikąd na jego koncie bankowym pojawił się dług w wysokości 2 milionów zł. Co prawda nic nikomu nie wisiał, ale bank nie zdejmie z niego długu.
circus-231549_1920.jpg

"Pierwsza myśl - sprawdzam sygnaturę egzekucyjną i dzwonię do Urzędu Skarbowego. Okazało się, że zadłużenie nie jest moje, a US, który zablokował te środki znajduje się w Żarach - 500 km od miejsca, w którym mieszkam i żyję" – napisał na swoim facebookowym profilu Karol. Młody chłopak ledwo zdążył na dobre połapać się o co chodzi w dorosłym życiu, a tu już 2 miliony długu, choć osoba pracująca w skarbówce jasno wykazała, że błąd ten jest ewidentną winą banku.

Sprawdź także: Ksiądz bawił się w krypto. Ukradł z parafii ponad 1,2 mln zł

Niestety mBank, bo o nim mowa, nie przyznaje się do błędu i uparcie twierdzi, że długo został nałożony na odpowiednią osobę. Co na to policja? Odmówiła przyjęcia zawiadomienia i skierowała go dalej, do prokuratury. Z kolei Urząd Skarbowy w Żarach nie może wystawić oficjalnego pisma potwierdzającego, że dług nie należy do mężczyzny, dopóki sami nie otrzymają wniosku z prośbą o wystawienie takiego dokumentu.



Co prawda pod postem Karola pojawił się komentarz z oficjalnego profilu mBanku, że sprawa ma zostać rozwiązana pozytywnie dla niego, lecz musiał to być efekt publicznego nagłośnienia, bo jak to tak pomóc człowiekowi bezinteresownie. Zresztą, sam Karol dobrze to podsumował: "Już się z wami skonsultowałem i nie otrzymałem żadnej pomocy" - odpowiedział zrezygnowany 21-latek.

Kto nam powie, co się w tym kraju dzieje? Ostatnio listem gończym szukali chłopaka za przeklinanie, teraz bank wklepał 21–latkowi 2 miliony długu, tak jakby grali w ruletkę na konta swoich klientów, komu doszczętnie zniszczyć życie. Kto mieszka w Polsce, ten się w cyrku nie śmieje. 


Dodał(a): ckm.pl Poniedziałek 04.09.2023