Mokra robota
CZARNE MIEJSCA
Oczywiście amerykańskie prawo oficjalnie zakazuje tortur. Po
ujawnieniu zdjęć z Abu Ghraib skazano za ich stosowanie 11 osób. Co ciekawe,
byli to tylko szeregowi żołnierze. Wszystkich odpowiedzialnych dowódców
uniewinniono. Żeby uniknąć następnych takich wpadek, CIA dba, by nikt nie
wiedział, co się dzieje z więźniami. Schwytanych terrorystów Amerykanie nie
uznają ani za przestępców, ani za jeńców wojennych (w tych wypadkach byliby bowiem chronieni przez prawo). Dlatego złapani w
Iraku, Afganistanie czy gdzieś indziej ludzie są sklasyfikowani jako „enemy
combatants” — czyli „wrodzy bojownicy”. Takie określenie nigdy wcześniej nie
istniało, więc żadna konwencja genewska nie zakazuje ich torturowania...A żeby
nikt się nie dopytywał, jak się traktuje „wrogich bojowników”, na całym świecie
działają tzw. czarne miejsca — tajne więzienia poza kontrolą prawa i
organizacji humanitarnych. Ich istnienie nigdy nie zostało oficjalnie
potwierdzone, ale podejrzewa się, że takie placówki działają lub działały m.in.
w Rumunii, Pakistanie, Tajlandii, Uzbekistanie, bazie Guantanamo na Kubie, a
także — no cóż — w Polsce.
BUTELKA
Abu Zubajda, Ibn al—Szejk al—Libi ani Chalid Szejk Mohammad
nie wiedzą, gdzie byli przetrzymywani i torturowani. Kilkakrotnie przewożono ich
samolotami z miejsca na miejsce, wszędzie siedzieli w celach bez okien, nigdy
nie wychodzili na zewnątrz bez kaptura na głowie. Jednak Chalid Szejk Mohammad
w rozmowie z Czerwonym Krzyżem opisał butelkę z wodą, którą dostał do picia w
miejscu swoich kaźni. Jego zdaniem były na niej napisy po polsku! Od tego
przypadkowego spostrzeżenia jest jeszcze bardzo daleka droga do udowodnienia,
że waterboarding stosowano w tajnym więzieniu CIA w Starych Kiejkutach koło
Szczytna. Jednak na wszelki wypadek rząd RP stanowczo zaprzecza nawet temu, że
jakieś tajne więzienie w Polsce w ogóle istniało.
TYKAJĄCA BOMBA
Klasyczny (choć czysto teoretyczny i bardzo mało
prawdopodobny) argument zwolenników tortur: w jakimś wielkim mieście, powiedzmy Nowym Jorku, Londynie
albo nawet Warszawie, terrorysta podłożył bombę atomową. Zegar odliczający czas
do eksplozji już tyka. Za godzinę nastąpi wybuch, który zabije miliony
niewinnych ludzi. O tym, gdzie dokładnie jest bomba, wie tylko sam terrorysta –
i ty masz go w swoich rękach! Co zrobisz, żeby zdradził ci miejsca
podłożenia ładunku? Będziesz go
grzecznie prosił, czy – w imię ocalenia milionów niewinnych istnień – wsadzisz
jego głowę pod wodę i zaczniesz go torturować?
ROZMOWA Z KATEM
Surowe islamskie prawo koraniczne (szarijat) przewiduje karę
śmierci m.in. za morderstwo, gwałt, napaść z bronią w ręku, przemyt lub
produkcję narkotyków oraz porzucenie islamu. Egzekucja wykonywana jest zwykle
przez ścięcie mieczem. O szczegółach tych straszliwych praktyk opowiedział
swego czasu Muhammad Saad Al–Beshi, jeden z najbardziej wydajnych” katów w
Arabii Saudyjskiej. Przerażająco szczery wywiad udzielony arabskiemu
dziennikowi „Arab News” obiegł cały świat. Al–Beshi mówi w nim bez zahamowań o
prawie wszystkich aspektach swojej pracy.
O początkach kariery: Zacząłem jako strażnik więzienny w zakładzie karnym w Taif (Arabia Saudyjska – przyp. red.), gdzie kułem skazańców kajdankami i zawiązywałem oczy przed egzekucją. Przypatrywałem się pracy kata i pomyślałem: „Mógłbym robić coś takiego”. Złożyłem podanie o pracę i przyjęto mnie natychmiast.
O pierwszej egzekucji: Miała miejsce w Dżuddzie. Pomocnik związał skazańca i zasłonił mu oczy. Uderzyłem mieczem i głowa potoczyła się daleko. Miałem straszną tremę, bo egzekucje zawsze ściągają masy gapiów, a ja niezbyt lubiłem pokazywać się publicznie.
O procedurze: Przed każdą egzekucją staram się odwiedzić rodzinę ofiary. Jeżeli wybaczy zbrodniarzowi, kara może być zmieniona.
O liczbie skazańców: Czasem ścinam jednego dziennie, czasem siedmiu. Wykonuję wolę Boga, więc śpię spokojnie.
O zarobkach: To poufna sprawa, ale mogę wam powiedzieć, że nie dbam o pieniądze. To, co czynię, czynię w imię Allaha.
O swoim mieczu: Dostałem go w prezencie od rządu. Codziennie go czyszczę i ostrzę. Czasem pomagają mi dzieci.
O egzekucjach: Najwięksi twardziele miękną, gdy wchodzą na plac straceń. Mój pomocnik zakłada im kajdanki i opaski na oczy. Wtedy podchodzę ja, prowadzę na środek placu, proszę skazańca, by ukląkł i odmówił szahadę (muzułmańskie wyznanie wiary – przyp. red.). Kiedy skazaniec się modli, uderzam. Choć czasem, gdy mam zgładzić kobietę, na jej prośbę strzelam w tył głowy. Nie pochwalam przemocy wobec kobiet, ale cóż, to wola Boga. Oprócz egzekucji wykonuję także wyroki amputacji kończyn. Wtedy używam noża, nie miecza. Rękę odcina się w nagarstku, a nogę tam, gdzie wskaże sędzia.
O najbliższych: Jestem bardzo rodzinnym człowiekiem. Mam cudowną żonę, siedmioro dzieci i wnuczkę. Wszyscy akceptują mój zawód, a ja odwdzięczam się im miłością i czułością. Mój syn, Musaid, pójdzie w moje ślady i też zostanie katem. Na razie ćwiczy, jak trzymać miecz i gdzie uderzyć. Mam wielu przyjaciół i bliskich, spotykamy się w meczecie, pijemy herbatę – jak wszyscy zwykli ludzie.
NIEKTÓRE KRAJE STOSUJĄCE TORTURY
■ Arabia Saudyjska
■ Birma
■ Chiny
■ Iran
■ Rosja
■ Syria
■ USA
(na podst. Amnesty International)