Mewing, czyli jak zostać sigmą. Wiele zależy od języka

Coraz więcej młodych mężczyzn dąży do tego, by w towarzystwie mówiono do nich per sigma. To określenie mężczyzny inteligentnego, który dba zarówno o rozwój emocjonalny, jak i fizyczny. Nie przejmuje się także niczyją opinią, przez co emanuje niewygodnymi faktami i przede wszystkim sprawia, że to kobiety mają o niego zabiegać, nie odwrotnie. Siłownia to jedno, drugą sprawą jest wyrobiony kształt twarzy, a w tym pomóc ma mewing.
Zrzut ekranu 2024-02-22 o 17.58.38.png

Technika wymyślona przez dr. Mike'a Mewa robi furorę w mediach społecznościowych. Kontrowersyjna metoda polega na tym, że odpowiednia pozycja języka ma znacznie wpłynąć na ułożenie żuchwy, kształt podniebienia i jakość zgryzu. Fani mewingu twierdzą, że dzięki prostemu ćwiczeniu pozbyli się drugiego podbródka, a ich kości policzkowe i linia żuchwy zyskały wymarzony kształt. Czy da się to osiągnąć bez ingerencji chirurgicznej? Podobno tak, zresztą sprawdziłem to również na sobie.
Najważniejszą kwestią jest świadome i niemalże ciągłe trzymanie języka w pozycji kobry, tj. dotykanie jego czubkiem podniebienia twardego. Do tego dochodzi kilka innych ćwiczeń, które również nie wymagają szczególnego zaangażowania, na co najlepszym przykładem jest po prostu... żucie gumy. To też trzeba robić w dość niecodzienny sposób. Spodziewaliście się tego, że do tak prostej czynności będzie wam kiedykolwiek potrzebna instrukcja? 

Guma do żucia? Guma do życia

Jedna guma nie wystarczy, musimy użyć ich kilku. Z początku żujemy aż do czasu, gdy nie będą one w pełni miękkie i zgrabnie się nie połączą, a później rozsmarowujemy ją na podniebieniu, od siekaczy zaczynając, na jego tyle kończąc.

Wróćmy jednak do tego najprostszego, regularnego ćwiczenia, czyli trzymania języka w pozycji kobry:

429081911_1802078003608363_2459946037193669903_n.jpg

CKM chce być sigmą

Czy miesiąc stosowania takich ćwiczeń wystarczy, by zobaczyć efekty? Tu właśnie pojawia się słynne "to zależy". Jako redaktor CKMu dobrze wiem, że jestem dla czytelników najlepszym królikiem doświadczalnym, stąd dokładnie 30 dni dokładnie stosowałem się do zasad dyktowanych przez dr. Mike'a Mewa. Zrobiłem sobie dokładne zdjęcia pierwszego i ostatniego dnia. Nie widać na nich żadnej różnicy, ale...

Ale czuję zmianę. Prężąc twarz przed lustrem w niektórych momentach widzę poprawę. Jeśli to nie efekt placebo, to faktycznie metoda mewingu może być przydatna. Nie stosowałbym jej jako wilczy bilet do bycia sigmą, lecz jako mały kroczek do celu.
Plusem, którego się nie spodziewałem, był fakt, że zdecydowanie mniej mówiłem. Mowa jest srebrem, milczenie złotem. Co prawda w wykonywanym przeze mnie zawodzie działa to odwrotnie, lecz dla moich najbliższych to mógł być miesiąc oddechu. 

Na TikToku widać coraz więcej nagrań młodych osób, które zalecają stosowanie mewingu. Dla nas "bez rewelacji" to poprawne politycznie określenie, lecz jeśli ktoś ma w sobie tyle siły, by podjąć się mewingowego wyzwania, droga wolna. Efektów ubocznych przecież i tak nie będzie, chyba że przesadzicie z gumami do żucia. 



Dodał(a): Konrad Klimkiewicz Czwartek 22.02.2024