Kompania w ogniu

Na froncie w Afganistanie żołnierzom najbardziej brakuje alkoholu, kobiet i... papieru toaletowego. Nie brakuje za to okazji do wojaczki.

Kompania w ogniu


Kiedy ty oglądasz kolejny film wojenny na DVD, zazdroszcząc bohaterom ich przygód, nasi chłopcy w Afganistanie w krwawym znoju próbują ogarnąć miejscowy bałagan. Musisz zdać sobie sprawę, że realna walka nie ma nic wspólnego z prasowymi przekazami. Gdyby wierzyć tylko im, można by sądzić, iż żołnierze Wojska Polskiego spędzają czas głównie na opalaniu się, wycieczkach krajoznawczych Hummerami i przyjmowaniu oficjalnych delegacji. Tymczasem rzeczywistość jest brutalna – niebezpieczne patrole, ostre starcia ogniowe, zasadzki, monotonia życia w bazie... By przybliżyć warunki wojny afgańskiej, spotkaliśmy się z żołnierzami służącymi na froncie i na podstawie ich relacji stworzyliśmy encyklopedyczny rzeczowy obraz sytuacji. Rozmawiali z nami: kpt. Marek Fiałka, st. kapral Grzegorz Świstacz, st. szer. Daniel Kamiński oraz st. szer. Paweł Kozłowski z 3. kompanii piechoty 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej – żołnierze 2. zmiany polskiej misji w Afganistanie. Dzięki, chłopaki!

A JAK AFGANISTAN
Piasek, kurz, pustkowia i góry. Latem plus 30 w cieniu, w zimie 20 stopni poniżej zera. Na wakacje bym się tam nie wybrał. Po powrocie tęskni się tylko za jednym: ceną papierosów. 2 dolce za 10 paczek chińskich LM–ów to jest coś.

JAK AJDIK
To od angielskiego IED – improvised explosive device. Po polsku improwizowany ładunek wybuchowy. Nasza zmora. Talibowie potrafią minę zrobić ze wszystkiego. Jedziesz w patrolu i gapisz się na drogę, czy nie ma tam czegoś dziwnego. A jak zauważysz coś dziwnego, to możesz tylko liczyć, że saperzy zdążą przyjechać, nim to pier… Nieprzyjemna sprawa.

JAK ALKOHOL
Nie do zdobycia na lokalnym rynku. Prędzej kupisz trzy tony haszyszu niż pół litra wódki. Jasne, każdy normalny facet napiłby się czasem piwa lub wódki, ale wiemy, że nie jesteśmy na wczasach. Na kacu na patrol nie pojedziesz.

B JAK BAGRAM
Główna baza koalicji w Afganistanie. Tu wysiada się z samolotu. Pierwsze wrażenie: czemu tu jest tak zajebiście jasno i gorąco? Po lądowaniu można włączyć komórki. Jeden z żołnierzy, chorąży Marcin Wolniewicz, w busiku na płycie lotniska odebrał SMS, że został ojcem. Oklaski, pytamy, jak syn będzie miał na imię. A on na to: jak to jak? Bagram.

JAK BAZAR
Przy naszej bazie w Ghazni było małe targowisko, bazar Hadżi, gdzie można kupić niemal wszystko. Głównie chińskie podróbki, ale jak chciałeś, to nawet uszyli ci garnitur na miarę. Mówisz, co chcesz, a handlarz: no problem, mister, tomorrow. I tomorrow towar był. Mieli z nami problem, bo jak Amerykanin usłyszał, że coś kosztuje 100 dolarów, to tyle płacił. A my powiedzieliśmy, że albo będą się targować, albo będzie bojkot. I przez dwa tygodnie żaden Polak nie pojawił się na bazarze. Potem ceny dla nas były wiele niższe niż dla Jankesów.

C JAK CISZA
To źle wróży. Mało samochodów na drodze, wyludniona wioska, brak dzieciaków bawiących się przy szosie – to znak, że coś jest nie tak i można spodziewać się najgorszego. Kiedyś dostaliśmy od Amerykanów cynk, że szykują na nas atak w wiosce. Wjeżdżamy: martwa cisza, kłęby kurzu, napięcie. Jak w westernach. Nic się wtedy nie stało, ale napięcie było.

D JAK DIFAK
Dinning facility, czyli stołówka. Jajka, bekon, płatki, mleko, dżemy, frytki, sosy, kurczaki, ryż. Wszystko wsadzane do wielkich mikrofalówek i na stół. Zjeść można, ale po polsku z mrożonek nic nie da się ugotować. Najbardziej brak polskiego chleba. Do dmuchanych bułek przywykniesz, ale trudno je lubić.

G JAK GUNNER
Strzelec w Hummerze, obsługuje karabin maszynowy. Widzi najwięcej, ma obronić siebie i kolegów. Ogień tylko na komendę, po identyfikacji celu, proporcjonalny do zagrożenia i tylko gdy trwa wymiana ognia. Zdarzało się, że wróg porzucał broń i wtedy nie można do niego strzelać. Takie są procedury.

H JAK HOOAH!
Jankesi tym okrzykiem zagrzewają się do walki, ale oni tak zagrzewają się do wszystkiego. Służyliśmy z żołnierzami z elitarnych dywizji powietrzno–desantowych: 82. i 101. To kowboje. Wyluzowani, otwarci i totalnie profesjonalni. Myślą, że każdy zna angielski.

K JAK KOBIETY
Byliśmy zespołem w 100 proc. złożonym z mężczyzn. Może to i lepiej, bo nie było jakiejś niezdrowej rywalizacji o względy dziewczyn. Żony mogły spać spokojnie. Wiadomo, zdrowemu młodemu facetowi trudno wytrzymać pół roku bez kobiety, ale taka to służba. Kto chciał, oglądał "świerszczyki". Pornografia w Afganistanie jest zakazana, ale od handlarzy kupisz wszystko. A niektórzy spore zapasy zrobili jeszcze w kraju.


Dodał(a): Michał Balicki Poniedziałek 06.06.2011