Skoczek w wingsuicie zahaczył o samolot

To miał być rutynowy skok ze spadochronem. Wszystko mogło skończyć się jednak bardzo nieprzyjemnie, gdy kombinezon jednego ze skoczków zahaczył o wystający element samolotu, a facet zawisł głową w dół kilka tysięcy metrów nad ziemią.
skoczek.JPG

Ekstremalne sporty, takie jak choćby skoki ze spadochronem, mają to do siebie, że zawsze może pójść coś nie tak i przez jeden mały błąd, niewielką pomyłkę lub też przez jedno głupie niedopatrzenie, kilka osób na raz może stracić zdrowie lub życie. Albo przynajmniej znaleźć się w sporym niebezpieczeństwie.

Tak było i w tym przypadku, kiedy profesjonalny skoczek spadochronowy Miles Daisher, zahaczył swoim powietrznym kombinezonem o stopień, ułatwiający wejście na pokład niewielkiej cessny. Oczywiście nie byłoby to problemem, gdyby samolot stał w hangarze na lotnisku. Na nieszczęście Daishera i całej reszty jego ekipy stało się to jednak w locie, a sam skoczek zwisał głową w dół, nie mogąc się samodzielnie uwolnić, zdany na łaskę bezlitosnego i brutalnego pędu powietrza.

Wyobrażacie sobie, co Daisher musiał wtedy czuć?! Przecież w tamtym momencie zależało od niego nie tylko jego własne życie, ale także i życie całej ekipy znajdującej się w samolocie. Gdyby bowiem nie udało mu się utrzymać odpowiedniego balansu ciała, pęd powietrza sprawiłby, że zacząłby się obracać wokół własnej osi i prawdopodobnie owinąłby się ciaśniej wokół wystającego elementu. A wtedy jego kumpel z samolotu nie byłby w stanie go odciąć. A to, jak się domyślacie, nie skończyłoby się dobrze.



Tak więc tak naprawdę tylko doświadczenie, zimna krew i przytomność umysłu Daishera uratowały jego i cały samolot przed katastrofą. A teraz pomyślcie, co Wy byście zrobili na jego miejscu.




Dodał(a): Tomek Makowski/ fot. YouTube Poniedziałek 10.10.2016