Polska Machina

Marcin Gortat, nasz jedynak w NBA, najlepszej koszykarskiej lidze świata, w drużynie Orlando Magic ma opinię najciężej harującego zawodnika, zaś siłownia stała się jego drugim domem. Poza boiskiem pracuje równie ciężko.

Polska Machina

Do Polski przyjechał, żeby z reprezentacją grać w kwalifikacjach do Eurobasketu 2011 i poprowadzić cykl koszykarskich warsztatów dla młodzieży nazwany Marcin Gortat Camp (sześć miast, ponad setka uczestników, wielkie zainteresowanie mediów). Choć poruszał się z prędkością meteoru, namówiliśmy go na sesję zdjęciową i wywiad. Spotkaliśmy się w samo południe na koszykarskim boisku i zaczęliśmy od tematu, który pasjonuje facetów, czyli od samochodów. W tej dziedzinie Marcin jest autorytetem niemal światowym. Dlaczego? Niech sam o tym opowie.

Marcin Gortat, nasz jedynak w NBA, najlepszej koszykarskiej lidze świata, w drużynie Orlando Magic ma opinię najciężej harującego zawodnika, zaś siłownia stała się jego drugim domem. Poza boiskiem pracuje równie ciężko. Do Polski przyjechał, żeby z reprezentacją grać w kwalifikacjach do Eurobasketu 2011 i poprowadzić cykl koszykarskich warsztatów dla młodzieży nazwany Marcin Gortat Camp (sześć miast, ponad setka uczestników, wielkie zainteresowanie mediów). Choć poruszał się z prędkością meteoru, namówiliśmy go na sesję zdjęciową i wywiad. Spotkaliśmy się w samo południe na koszykarskim boisku i zaczęliśmy od tematu, który pasjonuje facetów, czyli od samochodów. W tej dziedzinie Marcin jest autorytetem niemal światowym. Dlaczego? Niech sam o tym opowie.


CKM: Twoja bryka, czarne BMW M5 stuningowane do obłędnych 800 KM, została oficjalnie nazwana najszybszym samochodem w lidze NBA. Co teraz?
Marcin Gortat: Na razie pobawię się trochę tą zabawką, ale potem chciałbym stworzyć auto całkiem od zera. Chcę, by powstało auto, które będzie najpotężniejsze, najładniejsze, z masą niesamowitych gadżetów w środku. Potężny smok, który zadziwiłby każdego bez wyjątku.

CKM: Czy twój kultowy wóz pozna kiedyś smak europejskich autostrad?
M.G.: Nie ma na to szans. To zbyt skomplikowane, by go tutaj sprowadzić...

CKM: Niemieckie autostrady kuszą...
M.G.: Tak, ale z chwilą przekroczenia granicy Polski zaczęłyby się problemy. Dźwięk silnika byłby nieodpowiedni, szyby są przyciemnione mocniej, niż pozwala na to polskie prawo, wydech za bardzo hałasuje – na wszystko szybko znalazłby się paragraf (śmiech).


CKM: Czy poza tobą ktoś jeszcze ma prawo dotykać tego potwora?
M.G.: Moja dziewczyna i przyjaciel mieli szansę się nim przejechać, ale na co dzień tym autem mogę jeździć tylko ja.

CKM: Motoryzacyjny samiec alfa?
M.G.: To auto po prostu zbyt mocne i za szybkie, by zwykły człowiek mógł tak po prostu do niego wsiąść i przejechać się.

CKM: Czy w garażu spędzasz więcej czasu niż na sali treningowej?
M.G.: Bez przesady. Bywam tam zwykle po to, by pielęgnować samochód, myć go, polerować czy odkurzać. W silniku sam nigdy nie grzebię, mam zakaz. Bo gdyby przy tej okazji coś się stało, coś spadło i zmiażdżyło mi rękę... Sam rozumiesz, że nie chcę tykać takich rzeczy. A beemka jest już tak „podkręconym” wozem, że bez komputera nie ma co w ogóle się do niej zbliżać. Nie mogę wziąć śrubokrętu i w niej grzebać, bo prędzej coś popsuję, niż ulepszę.

CKM: Spodziewam się,  że twoim wozem zajmuje się zaufany człowiek. Zrobiłeś casting na mechaników?
M.G.: Porozmawiałem z odpowiednimi ludźmi, którzy mają renomę i zbudowali już masę potężnych beemek. Wybrałem paru, podyskutowaliśmy o stworzeniu mojego samochodu. Oni wiedzą, czego oczekuję, jaki efekt końcowy chcę osiągnąć i że interesuje mnie tylko moc, a wygląd i bajery są sprawą drugorzędną.
Polska Machina
CKM: Beemka stoi sama w garażu?
M.G.: Teraz już nie. Niedawno kupiłem kolejne auto do kolekcji, Mercedesa S65 AMG z silnikiem V12 Biturbo. Ale on też został w USA (śmiech). W Polsce jeżdżę Lexusem RX 450h, jak na SUV–a to jest rewelacyjne auto. Naszpikowany elektroniką, a do tego niesamowicie szybki, zwinny i pojemny.

CKM: Doradzasz, gdy na przykład kolega z drużyny nie może odpalić auta na parkingu pod klubem?
M.G.: Nie. Każdy przyjeżdża wypieszczoną bryką, a samochód roczny czy dwuletni nie ma prawa nie odpalić. Poza tym każdy ma swego mechanika, są serwisy, więc w razie kłopotów auto po prostu odjeżdża z parkingu na lawecie.

CKM: Jedziesz przez Stany i widzisz na poboczu piękną kobietę obok dymiącego Dodge’a. Co wtedy robisz? Stajesz i naprawiasz auto czy po prostu oferujesz podwiezienie?
M.G.: Nie można tak robić. To może być pułapka, a piękna kobieta ma nas zwabić. Poza tym mam kobietę i nie muszę zawierać znajomości na drodze.

CKM: Gracze z NBA różne rzeczy produkują lub sprzedają. Co produkuje Gortat Corporation?
M.G.: Niedawno stworzyliśmy kolekcję koszulek sygnowaną przez moją markę MG13, będą na rynku w tym roku. Poza tym są zeszyty z moim wizerunkiem, mam nadzieję, że powstaną też napoje i płatki śniadaniowe. Pomysłów jest wiele, pojawiły się nawet gry na komórkę.

CKM: Wcielasz się w rolę kreatora mody, wymyślasz te ubrania?
M.G.: Nie. To są sportowe ciuchy. Nie skaczemy na głęboką wodę, na razie ruszamy tylko z tiszertami.

CKM: Działasz charytatywnie, organizujesz zajęcia dla dzieci. Po co ci to?
M.G.: Uważam,  że powinienem coś oddać społeczeństwu za to, że ludzie przychodzą na mecze lub oglądają NBA o trzeciej w nocy. Poza tym wiem, że mogę pokazać dzieciakom lepszą drogę.

CKM: Może w ramach podziękowań dla kibiców sprowadziłbyś drużynę Orlando Magic na tournée po Polsce?
M.G.: To byłoby bardzo fajne, ale taki projekt wymaga dopięcia wielu rzeczy, które nie są łatwe do dopięcia (śmiech).

CKM: Myślisz,  że Asseco Prokom Gdynia, najlepsza polska drużyna, miałaby szanse w konfrontacji z wami?
M.G.: Myślę,  że nie miałaby nawet cienia szans (śmiech).

CKM: Czy w NBA graczom zabrania się uprawiania seksu przed meczem?
M.G.: Nie ma tutaj żadnych regulacji, decydują o tym sami gracze. Wszyscy staramy się jak najlepiej przygotować do gry. Są zawodnicy, którym seks przed meczem wyraźnie pomaga, ale są też i tacy, którzy czują się po tym zmęczeni.

Sonda

Co zrobi Marcin Gortat po zakończeniu kariery?


CKM: A tobie pomaga, nie pomaga?
M.G.: To zależy od dnia i fantazji (śmiech). Ważne jest, jak się człowiek czuje danego dnia – czy jest wypoczęty, czy padnięty.

CKM: Dlaczego golisz głowę? Jak wygląda Marcin Gortat z grzywką?
M.G.: Mam bardzo duże zakola i jest to bardzo nieatrakcyjne. Poza tym dla sportowca wygodniej jest mieć krótkie włosy. Nie muszę rano ich układać...

CKM: Ale są gracze z długimi piórami, choćby Pau Gasol z Lakersów...
M.G.: I nieraz przez przypadek udało mi się złapać takich zawodników za włosy i powalić na ziemię.


CKM: Znasz gwiazdy hip hopu, które chodzą na mecze NBA?
M.G.: Oczywiście. Chociażby Jay–Z, Lil’ Wayne, Kanye West...

CKM: A kto ze sławnych kibicuje Orlando Magic?
M.G.: Wszyscy wiedzą,  że na meczu Los Angeles Lakers można spotkać Jacka Nicholsona, a u nas na trybunach bywa słynny golfista Tiger Woods.

CKM: Koledzy z Orlando twierdzą, że znasz teksty niemal wszystkich popularnych hitów r’n’b. Nie chciałbyś nagrać duetu z polską gwiazdą? U nas wszystkie wokalistki są przekonane, że śpiewają r’n’b.
M.G.: Bardzo chętnie nagrałbym coś z raperem O.S.T.R. Jeżeli zaś chodzi o kobiety, to w grę wchodzi chyba tylko Edyta Górniak.

CKM: Masz jakieś ekstrawagancje?
M.G.: Moją słabością są auta. Z drobnych przyjemności – często gram z kumplami w internecie w sieciówki, strategię historyczną „Plemiona” albo strategię kosmiczną „Ogame”. Tam często można mnie spotkać.

CKM: „Ogame” słynie z tego, że potrafi „zassać” gracza na całe tygodnie. Zdarzyło ci się spóźnić na trening, bo pilnowałeś swojej floty?
M.G.: Nie mam takich problemów. W tej grze pełnię rolę kupca i nie muszę pilnować flot i zarywać nocy (śmiech).

DOSSIER:
Najsłynniejszy polski koszykarz XXI wieku urodził się 17 lutego 1984 roku w Łodzi w sportowej rodzinie (ojciec – medalista olimpijski w boksie, matka – siatkarka). Karierę zaczął w klubie ŁKS Łódź. Kolejnych kilka lat spędził w niemieckim RheinEnergie Kolonia, z którym w 2006 roku wygrał koszykarską Bundesligę. 1 marca 2008, jako zawodnik Orlando Magic, zagrał swój pierwszy mecz w lidze NBA, przeciw drużynie New York Knicks.

AUTOR MAŁEGO FORMATU
Redaktor Andrzej Chojnowski (183 cm wzrostu) jest wszechstronnie uzdolniony sportowo, ale szybko przekonał się, że pod koszem nie ma absolutnie żadnych szans z Marcinem Gortatem (211 cm wzrostu).



Dodał(a): Andrzej Chojnowski Sobota 26.02.2011