Jetman - zabawa z chmurami

Takie filmiki w naszym rankingu są niżej tylko od wideo z falującymi w slow motion piersiami. Prekursor swobodnego latania Yves „Jetman” Rossy pokazuje nam w wysokiej rozdzielczości, jak wygląda jego dzień w pracy.
jetman-chmury.jpg

Jak wygląda zwyczajny dzień Jetmana w biurze? Zważywszy na to, że jego miejscem pracy jest (zazwyczaj) dubajskie niebo, widok zza jego „biurka” jest bardziej spektakularny niż Twój czy mój. I o ile może masz to szczęście, że naprzeciw Ciebie w open space siedzi być może najśliczniejsza korpo biurwa, o tyle ja mam przed sobą ścianę. Co prawda z piersiami, ale nadrukowanymi na piance i wciąż te same. Chyba muszę wysłać zamówienie do drukarni... Wracając do Jetmana – ten facet lata w najbardziej widowiskowy sposób, jaki do tej pory wymyśliła ludzkość.

Na swoim jetpacku, czyli skrzydle napędzanym silnikami odrzutowymi, Szwajcar pokonał Kanał La Manche, obleciał Alpy, wulkan Fudżi, Wielki Kanion, a także ścigał się z bombowcem B-17 czy ostatnio rajd za Airbusem A380. I bardziej przypominało to zabawę w ganianego kota ze słoniem, bo Yves ze swoją maszyną ważył jakieś 150 kg i rozwijał prędkość 300 km/h, a samolot 560 000 kg i pędził 900 km/h.

Tym razem 57-letni były pilot wojskowy wraz ze swoim 32-letnim podopiecznym „Jetmanem Juniorem” postanowili pobawić się w chmurach. Coś, co jest marzeniem człowieka od czasów Dedala i Ikara, oni spełniają wykonując swoje obowiązki – oblatując sprzęt, ulepszając go i reklamując swoje usługi.



Między nami a chłopakami jest coś wspólnego – oprócz tego, że mamy najlepsze zajęcie na świecie (każdy w swoim regionie), to lubimy też pobujać w obłokach. Na szczęście u nas twarde lądowanie oznacza kopnięcie przez przełożonych w nogę kiwającego się krzesła, na którym akurat się rozmarzyliśmy. Chłopaki muszą walczyć o życie. Czyli mamy jednak lepiej.




Dodał(a): Paweł Jaśkowski Poniedziałek 25.07.2016