Owady, płazy, gady, ptaki i ssaki – większość zwierząt z tych gatunków potrafi policzyć, ile obiektów stoi im na drodze. Komunikują także o tym swoim partnerom lub członkom stada. Od dawna było powszechnie wiadomo, że radzą sobie one z najprostszymi rzeczami wymagającymi orientacji i absolutnych podstaw, jeśli chodzi o coś w rodzaju "myślenia ścisłego", jednak naukowcy bardzo sceptycznie podchodzili do założeń, że zwierzaki potrafią liczyć.

Sprawie bliżej przyjrzeli się naukowcy z Uniwersytetu w Tybindze. Główną postacią za to odpowiedzialną jest Andreas Nieder, który już w 2016 r. udowodnił, że neurony małp w korze przedczołowej są przystosowane do rozumienia "zera", a dwa lata później inna grupa badawcza zaobserwowała to samo w przypadku pszczół. Na tym jednak nie koniec eksperymentów. 

Po co w ogóle zwierzętom rozumienie koncepcji zera i zdolność liczenia? Nieder przekonuje, że nie ma konkretnego powodu, lecz taka kolej rzeczy jest efektem zapotrzebowania mózgu na rozpoznawanie obiektów otoczenia. Gdy to zostało wykształtowane wśród zwierzaków, siłą rzeczy pojawiły się także zdolności do liczenia. Potwierdza to sytuacja z 2019 r., którą naukowiec zaobserwował – wówczas sieć neuronowa badanego zwierzęcia spontanicznie wykształciła taką umiejętność.

Posługując się przykładem pszczół, można zauważyć, że taka zdolność jest co najmniej zaskakująca. W końcu posiadają one mniej niż milion neuronów w mózgu – dla porównania człowiek ma ich ok. 86 miliardów. Mimo tak rażącej różnicy, owady te rzeczywiście radzą sobie z liczeniem.

Także jeśli do tej pory liczysz na palcach (oczywiście jak nikt nie patrzy), może warto podglądnąć pszczoły w ogrodzie. Gdy zobaczysz, jak dobrze im idzie, zmotywujesz się do przypomnienia "podstaw".