Lifestyle
Poniedziałek 09.03.2020, Adam Barabasz / fot. iStock
Tu zarobisz min. 265 tys. złotych rocznie. I to kosztem prezesa
Wyobrażasz sobie sytuację, w której twój szef obcina swoje wynagrodzenie o milion dolarów (!) tylko po to, aby podnieść pensje pozostałych pracowników? My też nie, ale to tylko dlatego, że mentalnie wciąż tkwimy w dzikim kapitalizmie.
Dla wielu pracodawców idealny pracownik to
taki, który co rano w ramach samoumartwienia biczuje się, następnie odbywa pielgrzymkę
go gabinetu prezesa, w którym składa należne podziękowania, za to, że został
zatrudniony i następne 10 godzin pracuje klęcząc na grochu, który - w ramach
zapłaty - może zjeść.
I choć może się to wydawać nieprawdopodobne, to istnieją miejsca, w których pracownik
jest tak samo ważna częścią firmy jak jej założyciel, czego doskonałym przykładem
jest Dan Price, zarządzający przedsiębiorstwem Gravity Payments. Sukces firmy z
branży finansowej sprawił, że mężczyzna w wieku zaledwie 35 lat jest milionerem,
który w 2015 roku ustalił w swojej firmie pensję minimalna na naprawdę godnym
poziomie.
Prezes działającej w Seattle firmy ogłosił, że każdy z pracowników
będzie zarabiał min. 70 tys dolarów rocznie, co w przeliczeniu na złotówki wynosi
aż 265 tys. złotych. Dla porównania, przy założeniu najniższej ustawowo polskiej pensji brutto na poziomie 2600 złotych, roczne zarobki wynoszą 31 200 złotych, co w przeliczeniu daje nieco ponad 8 tys. dolarów.
Do takiego kroku zainspirowała go rozmowa ze
znajomą, która wyznała, że boryka się z problemami finansowymi będącymi wynikiem
podniesionego czynszu. Dan chwycił więc za kalkulator, podliczył cyferki, obniżył
swoją pensję o milion dolarów rocznie i zaciągnął kredyt. Ale osiągnął cel. I
co więcej, po 5 latach okazało się, że lepsze zarobki pozytywnie wpłynęły na
pracę zespołu, który nie tylko zwiększył swoja wydajność, ale też mocniej
przywiązał się do pracodawcy.
A sam Price zaliczył kilka sesji okładkowych,
na których podpisano go, jako najlepszego CEO w Stanach Zjednoczonych. Pomyśl ciepło
o Danie, kiedy twój szef ogłosi owocowy wtorek. I szybko idź do kuchni, póki jest
w czym wybierać.
ZOBACZ GALERIĘ: TAK MIESZKA ZAŁOŻYCIEL AMAZONA. DOM JEST TAK WIELKI, ŻE MA WŁASNĄ STACJĘ