Lifestyle

Czwartek 11.02.2021, Konrad Klimkiewicz

Bunt pracowników sanepidu. Nie chcą dawać nieważnych mandatów

Od początku akcji #otwieraMY, sanepid prowadzi stałą wojnę z właścicielami lokali gastronomicznych. Na większości frontów jednak przegrywa. Pracownicy, którzy są wysyłani na kontrole, zaczęli się więc buntować.

iStock-1198045184.jpg
"Po co nakładamy mandaty, które i tak są anulowane?” – pyta szefowa sanepidowskiej "Solidarności" Dorota Walczak w liście do Głównego Inspektoratu Sanitarnego. W imieniu swoich współpracowników skarży się, że są oni "znieważani, wyśmiewani, szkalowani i poniżani", a przedsiębiorcy z nich drwią i odsyłają sprawy do sądu, gdzie mandaty są anulowane. Właściciele lokali chcą także pozywać ludzi, którzy wykonują kontrolę, ze względu na działanie "na podstawie nielegalnego rozporządzenia premiera".

Sprawdź również: Narodowy bunt. Mają dosyć obostrzeń

Do listu Doroty Walczak dotarło Radio Zet. Szefowa sanepidowskiej "Solidarności" żąda także, by Główny Inspektorat Sanitarny podjął pilne działania, by pracownicy czuli się bezpiecznie i mogli kontynuować kontrole bez obaw, że zostaną znieważeni, a nawet pociągnięci do odpowiedzialności karnej. W przeciwnym razie grożą zaprzestaniem działania. 

Dodatkowym problemem jest fakt, że wielokrotnie pracownicy sanepidu podczas kontroli zostają nagrywani, a ich wizerunek pojawia się w sieci. Naraża ich to na publiczny lincz i nieprzyjemności w życiu prywatnym. Co ciekawe, sam sanepid nazywa rozporządzenia, na podstawie których działa "nielegalnymi"

"Nie wyrażamy zgody i nie pozwolimy, by przedsiębiorcy mogli tworzyć listy pracowników łamiących prawo, by każdy pracownik, który złamie prawo realizując czynności na podstawie nielegalnego rozporządzenia premiera miał zostać napiętnowany, a listy miały posłużyć przedsiębiorcom i prawnikom w przygotowaniu pozwów, które pozwolą pociągnąć te osoby do odpowiedzialności a także napiętnować w ich środowiskach" – pisze Walczak w imieniu pracowników sanepidu. 

Sanepid nakłada więc mandaty, które sam uważa za nielegalnie wystawione i które są anulowane. Nic więc dziwnego, że pracownicy się zbuntowali. Martwi nas jednak fakt, że są gotowi dalej walczyć z właścicielami lokali gastronomicznych, byle tylko mieć jak największe możliwości działania.