Moto
Poniedziałek 14.03.2016, Michał Jośko/ fot.: Lit Motors
Ni to samochód, ni to motocykl, ni to Segway
Choć sezon motocyklowy za pasem, to może jednak zima rozleniwiła cię tak bardzo, że zwykłe jednoślady uznajesz za zbyt niewygodne? W tym układzie możesz pomyśleć o futurystycznym pojeździe z San Francisco.
Firma Lit Motors z amerykańskiego San Francisco już jakiś czas temu stworzyła prototyp nowatorskiego jednośladu, który łączy bezpieczeństwo i komfort jazdy samochodem z doznaniami zbliżonymi do motocykla: na zakrętach kontrukcja roboczo nazwana C-1 składa się na boki niczym rasowy ścigacz, po czym wraca do pionu dzięki dwóm żyroskopom. Gdy zatrzymujesz się, z boków pojazdu wysuwają się podpórki, nazywane „sprzętem do lądowania”.
Dziś producenci wreszcie deklarują, że konstrukcja jest na tyle dopracowana, że już niedługo trafi na rynek. Początkowa cena ma wynieść w przeliczeniu nieco ponad 90 000 zł.
Jeśli zastanawiasz się, czy już rozbijać świnkę-skarbonkę i składać zamówienie, oto garść informacji, które pozwolą podjąć ostateczną decyzję: całość ma napęd elektryczny, zapewniający rozpędzanie się do pierwszej setki w 6 s, natomiast baterie o pojemności 10 kWh zapewniają nawet 320 km zasięgu.
Jeśli energię uzupełniać przy pomocy gniazdka 120-woltowego (popularnego w USA), naładowanie ogniw zajmie około 6 godzin; podłączając C-1 do stacji szybkiego ładowania, poziom energii elektrycznej uzupełnisz do 80 proc. w zaledwie godzinę.
Dwuosobowa całość waży 360 kg, ma 2,8 m długości, 1,4 m wysokości oraz jedynie 1 m szerokości, co docenisz, gdy postanowisz przeciskać się w korkach niczym motocyklista.