Głos

Złapali Indianie białego, przywiązali do pala męczarni, postawili strażnika i poszli sie naradzić, co z nim zrobić.
Siedzi sobie biedak przy palu i myśli: "Co tu zrobić? Niestety, mam przerąbane.
Mam najbardziej przerąbane jak tylko sobie można wyobrazić".
Nagle w chmurach zrobił sie niewielki otwór, a przez ten otwór spłynęło na nieszczęśnika jasne,
aczkolwiek nie oślepiające światło i usłyszał głos potężny, ale nie ogłuszający, który rzekł:
- Nie obawiaj się synu, potrząsnij rękami.
Potrząsnął. Ku jego zdumieniu więzy opadły.
- Podejdź do strażnika - mówi dalej głos.
Podszedł lekko przestraszony.
- Nie obawiaj się, strażnik śpi - kontynuował Głos.
- A teraz wyrwij strażnikowi tomahawk i uderz go. To syn wodza.
Wyrwał i uderzył. Zabił syna wodza i czeka, co dalej. Wtedy Głos z lekkim rozbawieniem:
- Teraz to masz dopiero prze*ebane.

Ocena:
Dodał: softkiller w dniu 2011-08-27
mailto PDF

Znasz lepsze kawały?

Dodaj dowcip