Dziadek o safari

W kominku płonie płomień. Przed kominkiem, na bujanym fotelu, siedzi dziadunio.
Wokół dziadunia siedzą wnuczęta i słuchają jego historii: - Jak byłem młody, pojechałem na safari. Niestety, zepsuł mi sie samochód. Wziąłem
strzelbę i zacząłem przemierzać sawannę pieszo.
Nagle z wysokiej trawy wyskakuje na mnie lew. Mierzę do niego z karabinu, strzelam...
Niestety karabin nie był nabity.
No to ja zaczynam uciekać. Lew coraz bliżej. Dobiegam do wielkiego baobabu.
Odwracam się, widzę, że lew jest coraz bliżej. Gdy był tak blisko, że widziałem jego ślepia, lew wyskoczył. Zesrałem się...
- Nic nie szkodzi dziadku - odpowiadają wnuczęta - każdy w takiej sytuacji by się
zesrał.
- Nie, nie wtedy. Teraz się zesrałem.

Ocena:
Dodał: pig benis w dniu 2012-04-11
mailto PDF

Znasz lepsze kawały?

Dodaj dowcip