Jazda płatna
Zamiast kolejnego miałkiego celebryty CKM.PL postanowił wziąć na warsztat córę Koryntu i przemaglować ją w celu uzyskania ważkich odpowiedzi na drzemiące w nas pytania.... Wywiad z ekskluzywną prostytutką nie pomoże Wam zrozumieniu relacji międzyludzkich, ale rzuci trochę światła na najstarszy zawód świata w wersji luksusowej. Zaznaczamy, że Julia nie chciała od nas pieniędzy za tę rozmowę, i że wywiad odbył się w miejscu publicznym.
CKM: A po ile godzinka?
Julia: Równe 1000 zł, plus ewentualne dopłaty za jakieś dziwactwa. Ale mam złe wieści – w tym momencie sypiam tylko z sześcioma stałymi klientami. No i narzeczonym, który nie wie o mojej pracy. Na razie nie przyjmuję nowych zleceń, nie ogłaszam się itp.
CKM: Spoko, i tak nie byłoby mnie stać... To aż tak droga zabawa?
J.: Wiesz, w Polsce znajdziesz tysiące dziewczyn, u których godzina kosztuje od kilkudziesięciu do maksymalnie 200 zł, tak więc... Sama zaczynałam od znacznie niższych stawek, niż obecne. Jednak z czasem wyrobiłam sobie markę. A za markę się płaci (śmiech).
CKM: No tak... Jesteś już milionerką?
J.: Bez przesady! Zarabiam znacznie więcej, niż średnia krajowa, ale nie są to miliony. To niestety tylko Polska. Marzę o wyjeździe do Stanów, do Nowego Jorku. Pracując w jednej z tamtejszych ekskluzywnych escort agencies, mogłabym kosić ponad 2 tysiące dolarów za godzinę. Albo 30 tysięcy dolarów za weekend. Takie są tam stawki dla najlepszych call girls.
CKM: A jak zaczęła się twoja przygoda?
J.: Standardowo: trzy lata temu przyjechałam do Warszawy z mieściny w północnej Polsce. Marzyłam o karierze modelki albo aktorki. Pewnego dnia koleżanka z agencji fotomodelek zaproponowała mi „fuchę” z pewnym Niemcem. Spróbowałam dla zabawy i z ciekawości. Wsiąkłam, uzależniłam się. Nie wyobrażam sobie nudnej pracy, siedzenia na tyłku za biurkiem od 9-17 za minimalną pensję krajową. Już z dwojga złego wolę pokręcić tyłkiem (śmiech).
CKM: Ambitną karierę aktorską odpuściłaś już zupełnie? Mogłabyś zostać Meryl Streep świata porno!
J.: Nie no... W polskiej branży porno jest zbyt mała kasa. OK, mogłabym spróbować na Zachodzie, ale przecież ludzie w moim miasteczku mogliby zobaczyć mnie w internecie. I tak raz już przeżyłam niezły stres – raz zjawił się proboszcz z mojej parafii, który zawitał akurat do Stolicy. Przyznam, że czułam się nieco skrępowana – wiesz, kiedyś chrzcił mnie, dawał mi pierwszą komunię, a teraz posuwał. Wychodząc dał mi święty obrazek i powiedział, żebym uważała na siebie w wielkim mieście, nie zeszła na złą drogę. Takie ma poczucie humoru. Bałam się potem, żeby czegoś nie wygadał w mojej parafii.
CKM: No tak, tatuś nie byłby dumny...
J.: Rany, on strasznie mnie kocha. Wciąż jestem jego oczkiem w głowie. Prawdziwą córeczką tatusia. Podejrzewam, że nawet gdyby zobaczył mnie, jak obciągam grupie kilkunastu facetów, nie uwierzyłby. Pogłaskałby mnie po głowie i... dał na lody (śmiech). Mam 23 lata, ale on wciąż traktuje mnie jak dziecko.
CKM: Wróćmy do tych kilkunastu facetów. Nie mów, że zdarzały ci się takie zlecenia!
J.: Pewnie! Jakiś rok temu temu grupa niemal dwudziestu nadzianych klientów zamówiła mnie na tzw. bukkake. Nie było pełnego seksu, tylko obiągałam im i na koniec wszyscy zaczęli mi się spuszczać na twarz. Nie wiem, kim byli ci kolesie. Śmieję się, że może przyjechali na zjazd mleczarzy, skoro mieli taką słabość do nabiału (śmiech).
CKM: Myślałem, że ekskluzywne dziewczyny nie bawią się aż tak hardkorowo.
J.: Rany, ale przecież jesteśmy od spełniania absolutnie każdej fantazji, nie? Wiesz, na rynku jest mnóstwo przepłacanych panienek, mających wysokie stawki tylko dlatego, że są piękne i inteligentne. A w łóżku są nudne, zmanierowane i strzelają fochy – że nie zrobią tego albo tamtego. Utrzymują się dzięki łóżkowym nudziarzom. Ale umówmy się: najbardziej pożądane są dziewczyny, które mają wielką klasę, ale w łóżku zrobią rzeczy, które zawstydziłyby tanią portową kurwę z 40-letnim stażem (śmiech). A klienci mają coraz więcej dziwnych zamówień – inspirują się rzeczami, które widzieli na ostrych pornosach w internecie. Albo nawet w „normalnych” filmach.
CKM: Czyli co?
J.: Był u mnie kiedyś pewien znany filmowiec. Zamówił mnie z koleżanką, bo koniecznie chciał odtworzyć w realu jedną ze scen z filmu „Requiem dla snu”. Wiesz: dwie dziewczyny na czworakach, połączone wielkim, długim dildo. Każdy z jego końców tkwił w tyłku jednej nas. Klient wykrzykiwał nawet cytat z tego filmu: „Dupa z dupą”! Możesz się śmiać, ale wtedy przez moment naprawdę poczułam się, jakbym grała w hollywoodzkim filmie. Byłam z siebie dumna.
CKM: Cholera, tego chyba nie można już przebić!
J.: Oj tam. Jeden stały klient zamówił mnie do hotelu. Przyprowadził tam też karła, klauna i chyba z dwustukilogramowego grubasa. Obsługiwałam tę dziwaczną trójkę na wszelakie sposoby, a klient tylko siedział w fotelu i zwijał się ze śmiechu. Ale zapłacił naprawdę nieźle.
CKM: A czego odmawiasz?
J.: Jeden z klientów wysmarował się cały masłem orzechowym i musiałam zlizać je bardzo dokładnie. Z dosłownie każdego zakamarka jego ciała. Robiłam sobie też lewatywę z koktajlu malinowo-bananowego. Następnie wypiłam całą szklankę tego przysmaku, który przed chwilą był we mnie. Teraz staram się wymigać od takich zleceń, bo muszę pilnować diety. Wiesz, idealna figura w tym zawodzie to podstawa.
CKM: Gdzie leży granica twoich możliwości?
J.: Kiedyś dwóch kolesi namówiło mnie na tzw. double poke, czyli posunięcie analne przez dwóch panów jednocześnie. A dodam, że nie byli kiepsko obdarzeni. Nie mogłam potem usiąść przez kilka dni, ale było warto. Świetnie zarobiłam i udowodniłam sobie, że jestem naprawdę dobra w te klocki. Ale już trzeciego bym nie zmieściła.
CKM: Oj tam, po co ta skromność, wierzę w ciebie. Mam nadzieję, że nadejdzie dzień, w którym dasz radę!