Uwaga na seks-zabawki. Trzy rady od CKM

Wyłączcie na chwilę wibratory, odłóżcie pierścienie i zdejmijcie opaski. Seks gadżety znalazły się na celowniku hakerów, ale my Wam pomożemy.
iStock-468680508 (1).jpg

W tym roku na targach elektroniki użytkowej CES w Las Vegas po raz pierwszy pojawiły się seks zabawki. Nie było ich zbyt wiele, ale przykładowo firma Strap U pokazała bezuprzężowy strap-on, był też smart-wibrator, który zebrał już dane na temat 30 tys. orgazmów.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Dziewictwo sprzedane. 19-latka zarobi fortunę

Hitem jednak był produkt od Lory DiCarlo, który masuje kobietę, uczy się jej, a potem już sam wie, co ma robić.



Technologia seksu to coś nowego, ale niesie za sobą spore niebezpieczeństwa. Bo prawie wszystkie te urządzenia łączą się z aplikacjami, które gromadzą wrażliwe dane. Te z kolei podłączone do sieci są narażone na taki hakerów. Oczywiście nie chodzi o to, że źli ludzie chcą zmieniać ustawienia zabawek. Ich celem są dane użytkowników, bo można je sprzedać za grubą kasę firmom ubezpieczeniowym lub koncernom medycznym. Intymne informacje mogą również posłużyć do szantażowania.

Seks zabawki - uwaga na dane!

Dobra wiadomość jest taka: najwięksi producenci seks gadżetów bardzo dbają o bezpieczeństwo użytkowników. Co więc zrobić, żeby uniknąć wycieku danych?

Po pierwsze, trzeba uważać na małe i nowe firmy, które wprowadzają na rynek tanie produkty. Całkiem możliwe, że chcą szybko zarobić i oszczędzają na ochronie danych.

Po drugie, jeśli korzystamy ze sprzętu, który łączy się z daną apką, to na potrzeby tworzenia nowego konta, najlepiej założyć też nowy adres email.

Po trzecie, nigdy nie podawajcie prawdziwych danych.

Desiree Schlotz podnosi ciśnienie - zdjęcia



">

Dodał(a): Tomek Orszulak/fot.iStock Poniedziałek 20.01.2020