Prostytutki z masowym protestem. Wszystko przez nowe prawo

Żadna praca nie hańbi – to oczywista reguła. Co za tym idzie? Oczywiście prostytutki znają swoje prawa i nie pozwolą, by ktoś je ograniczał. W związku z tym, panie pracujące w tym starym jak świat zawodzie, po zmianach dotyczących ich posad, postanowiły... wyjść na ulice!
love-gbe775a6b6_1920.jpg

Lawina obostrzeń

Władze holenderskiego Amsterdamu postanowiły usunąć dzielnicę czerwonych latarnii z centrum miasta i umieścić ją gdzieś bliżej obrzeży. Do tego wprowadziły nową godzinę policyjną, przez co teraz wszystkie lokale mają być zamykane o trzeciej w nocy (wcześniej zamykano je o szóstej nad ranem). Co to oznacza dla pracowników tego słynnego miejsca? Twierdzą oni, że taka modyfikacja wpłynie drastycznie na ich zarobki, a dodatkowo narazi na potencjalne niebezpieczeństwo.

Tak się nie da zarabiać

"Większość osób zaczyna pracować po dwunastej lub pierwszej w nocy, kiedy zamykają się bary (...) Teraz masz może dwie godziny na zarobienie jakichś pieniędzy. To nie wystarczy" – mówiła na łamach CNN była prostytutka, której imienia i nazwiska nie podano ze względu na uszanowanie prywatności.
Dodatkowo restauracje, bary i miejsca przedstawiające w jakiś sposób treści erotyczne (np. lokale ze striptizem), rownież będą musiały zamykać się wcześniej. Skrócono także czas na odwiedzimy lokali serwujących alkohol – po pierwszej nad ranem już nie napijecie się alkoholu w tamtejszych pubach.

Marihuana też nie jest ok

Na prostytucji się jednak nie kończy! Władze Amsterdamu postanowiły iść na całość i "ogarnąć" prawo związane z marihuaną. Od pierwszego maja w dzielnicy czerwonych latarni zakaże się palenia zioła publicznie.

Prostytutki wychodzą na ulicę

Obszar słynnej dzielnicy Amsterdamu wynosi ok. sześciu i pół tysiąca metrów kwadratowych. Niemalże na każdej ulicy można tam spotkać panią do towarzystwa. Jednym z największych plusów tego miejsca jest to, że znajduje się ono niemalże w centrum. Przeniesienie dzielnicy czerwonej latarni argumentowane jest ociepleniem wizerunku miasta, w końcu Amsterdam wielu kojarzy się wyłącznie z legalną marihuaną i paniami wykonującymi nastraszy zawód świata. Wiąże się to jednak z poważnymi kłopotami wszelkich rozkręcanych tam biznesów. Nic więc dziwnego, że prostytutki rozpoczęły masowe protesty. Dodajmy do tego wszelkie ograniczenia i robi się niezły kocioł.


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz Środa 05.04.2023