Prostytutki planują bunt. Chcą powrotu do pracy

Luzowanie obostrzeń sprawiło, że od 3 marca w Holandii do pracy mogą wrócić fryzjerzy, kosmetyczki, instruktorzy nauki jazdy i masażyści. Są to zawody określane jako 'kontaktowe'. Należy do nich także prostytucja, która w tym kraju jest w pełni legalna. Problem w tym, że rząd uznał to jako pracę 'zbyt kontaktową' i zabronił paniom zarabiającym w ten sposób wznowienia działania.
iStock-1140560317.jpg

Prostytutki postanowiły więc, że zorganizują protest. Planują zebrać się niedaleko parlamentu w Hadze i przekonać w ten sposób rządzących do zmiany decyzji. W końcu normalnie płacą podatki, odprowadzają składki na ubezpieczenie społeczne, posiadają własne organizacje oraz związki zawodowe, więc dlaczego mają być wykluczone? 

Sprawę szerzej opisał niderlandzki dziennik 'De Telagraaf', który rozmawiał także z jedną z organizatorek protestu. "To po prostu śmieszne, że nie mamy takich samych praw, jak inni pracownicy i nie jesteśmy traktowani tak samo, jak inne zawody kontaktowe" – mówiła Moira Mona, prostytutka i aktywistka seksualna. 

Choć ten zawód jest w pełni legalny, przysparza miastu sporo problemów. Same prostytutki narażone są często na gwałty, zmuszanie do aborcji, a także przymusowych operacji plastycznych. Dodatkowo rada miasta Amsterdamu stara się przenieść słynną Dzielnicę Czerwonych Latarni poza centrum, ze względu na niezwykle popularna turystykę seksualną, a także zwiększoną liczbę przestępstw w tej okolicy. 

Panie lekkich obyczajów będą więc protestować i walczyć o to, by stawiać je na równi z innymi pracami kontaktowymi. Legalnie prowadzą swoje działalności i także narażone są na ogromne straty z powodu pandemii koronawirus. Teraz postanowiły powiedzieć 'dość' i osiągnąć obrany przez siebie cel. 


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz Piątek 26.02.2021