Pornografia zamiast informacji turystycznej w Krakowie. 'Samotne mamy potrzebują...'

'Samotne mamy potrzebują seksu' – podejrzewamy, że mogliście niejednokrotnie trafić na taki nagłówek, ale raczej w zaciszu ogniska domowego po ciężkim tygodniu, a nie... na tablicy informacyjnej w okolicach centrum miasta. Mieszkańcy Krakowa mają się relaksować nad zalewem Bagry, ale chyba nie w taki sposób...
Zrzut ekranu 2022-06-9 o 14.41.31.png

Zalew Bagry znajduje się blisko centru Krakowa. W okresie letnim jest on oblegany przez mieszkańców i turystów. Oferuje kąpielisko, przystanie wodne, bary plażowe i wypożyczalnie sprzętu wolnego. Dodatkowo wieczorami często odbywają się tam imprezy. Jedna z części zalewu zyskała miano "Małej Chorwacji" i została zagospodarowana tak, by rzeczywiście móc odnieść wrażenie, że jest się poza granicami kraju.
Dodatkowo widnieją tam tablice wyświetlające informacje o chorwackich atrakcjach. Miasto i przedstawiciele zalewu współpracują z tym krajem od dłuższego czasu. Niedawno zamiast treści zachęcających do wyjazdu, pojawiły się tam zupełnie inne rzeczy, niekoniecznie przeznaczone dla dzieci i osób znajdujących się w miejscu publicznym. Ktoś wyświetlił stronę dla dorosłych, na której widniała reklama "Samotnych mam z okolicy". 

"Za treści wyświetlane na tej tablicy odpowiada jednak konsulat Chorwacji. Sprawa jest nam znana. Wiemy, że podjęte zostały działania, żeby taka sytuacja się nie powtórzyła. Być może zabrakło odpowiednich zabezpieczeń" – poinformował media dyrektor ZZM Piotr Kempf.

"Wyświetlenie serwisu erotycznego na infokiosku na Bagrach to sytuacja bardzo bulwersująca. To miejsce, w którym wypoczywa i spaceruje wiele osób, w tym młodzież. Taka sytuacja jest niedopuszczalna. W związku z tym wnoszę do prezydenta Krakowa o przeprowadzenie kontroli w Zarządzie Zieleni Miejskiej w związku z prezentacją w infokiosku treści pornograficznych. Takie nośniki informacji można odpowiednio zabezpieczyć, by nie dochodziło do tego typu zdarzeń" – mówił z kolei radny miasta Krakowa Dominik Jaśkowiec.

Śmiemy twierdzić, że nie musiał to być atak hakerski. Być może ktoś odpowiedzialny za tablice miał ciężki dzień, próbował się zrelaksować i pomylił monitory... Chwila przyjemności jednak będzie słono kosztować.


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / fot.: Kraków informacja Czwartek 09.06.2022