Krew lepsza niż silikon
Wspomniany zabieg polega na wstrzyknięciu w biust pacjentki jej własnej krwi. Dr Charles Runels, który jest pionierem tej techniki, zaczął używać jej w celu podnoszenia obwisłych piersi, a także powiększania ich rozmiaru, usuwania rozstępów oraz... zwiększenia czułości w sutkach, dla lepszych doznań.
Od lewej: przed zabiegiem, zaraz po zabiegu, 2 miesiące po zabiegu
A teraz odrobina nauki: do zabiegu używana jest specjalna maszynka, która oddziela osocze bogatopłytkowe (PRP) od reszty składników krwi. Następnie jest ono wtryskiwane do piersi, przez co stymuluje ono produkcję kolagenu, nowych naczyń krwionośnych oraz tkanki tłuszczowej. W ten sposób skóra pacjentki jest naprawiona, a piersi stają się bardziej sterczące, jędrne i wyglądają "młodziej".
Innowatorska kuracja ma kosztować jakieś 1 800 dolarów, a sam zabieg trwać około 15 minut. Podobno procedura boli nie bardziej niż pobieranie krwi. Jedynym minusem jest fakt, że na efekty zabiegu trzeba poczekać 2-5 miesięcy. Rezultat utrzymuje się minimum przez rok. Potem należy powtórzyć kurację.
źródło: unilad.co.uk