Jak dobrze robić dobrze – felieton Blanki Lipińskiej

Od zarania dziejów, jak świat długi i szeroki, istnieje seks oralny. Nie wiem, jak było kiedyś, ale teraz jest to standard i nawet jeśli nikt o tym nie mówi – to wszyscy TO robią.

Dlaczego jednak tak się dzieje, że kiedy mężczyzna, gotowy i rozpalony, ze swym „berłem namiętności” w dłoni, podkrada się do swej partnerki, licząc, że weźmie mu do buzi, to często napotyka na przewrócenie oczami, wymowne westchnięcie oraz stwierdzenie, jak nagłej migreny dostała w tej samej sekundzie, kiedy on skończył zdanie? Dlaczego kobiety (nie mowie, że wszystkie, ale wiele!) nie lubią „robić loda”?


Pierwszym problemem jest nastawienie psychiczne. Przynajmniej w teorii czynność, o której mówimy, nie sprawia bowiem kobiecie żadnej przyjemności. Co niby może być przyjemnego w ssaniu narządu drugiego człowieka?! Do tego zwykle w niewygodnej pozycji, po całym dniu pracy, a w dodatku często z mężczyzną, który nie pamięta o własnej depilacji? Nawet gdy jest lepiej, gdy jesteśmy zrelaksowani w weekend w domu, akurat nie pękła rura z woda i facet nie tylko jest czysty, ale ze świeżo wygolonymi jajkami przychodzi z gracją do łóżka, to kobieta nadal traktuje „to” jako przykry obowiązek. „Dobra, dawaj i miejmy to z głowy” – myśli. Z takim nastawieniem jedyne, co zasadniczo musi zrobić, to otworzyć usta, a facet reszty dokonać może sam. Co tu się dzieje, do cholery?!

Dzieje się to, że jest jeszcze drugi problem: traktowanie seksu oralnego jako obowiązku. Dla niej i dla niego. Niech nawet ona pierwsza połozy się na plecach, rozłoży szeroko nogi i stwierdzi – najpierw ty. Mężczyzna wjeżdża niczym Pendolino na Centralny i zaczyna chłapać językiem na prawo i lewo. Potem ładuje palce do jej środka, od razu dwa paluchy, bo  wiadomo – albo grubo, albo wcale – i zaczyna tłuc. Wali, siorbie, liże i... nic. Żadnych uczuć, czysta mechanika. Kobieta zniecierpliwiona żałuje tego pomysłu, a w dodatku musi mu się „odwdzięczyć”. Więc zamiana – teraz ona z dozą pietyzmu chwyta w usta jego męskość. Ale tylko trochę, nie za dużo, przecież tyle wystarczy. Mężczyzna ją dociska, bo przecież ma go więcej niż tylko dwa centymetry, ale ona twardo pracuje karkiem nad tym, by nie wziąć go za głęboko. Świeżo wygolone jajka też nie zasługują na jej atencję, bo akurat myśli o tym, czy dzieci nie słyszą...

Dlaczego tak jest? Dlaczego on ma prosić i trzymać kciuki, by nie odmówiła, a ona cierpieć katusze obowiązku partnerskiego? Przecież seks oralny jest wyłącznie zabawą! Nie ma i nigdy mieć nie będzie funkcji prokreacyjnych – człowiek go wymyślił wyłącznie dla przyjemności! Pamiętajcie o tym oboje!

Kobieto, kiedy mężczyzna wchodzi do sypialni, pachnący i gotowy, to możesz wreszcie wziąć do ręki i ust jego cały świat, i pokazać mu, kto tu rządzi. To jest moment, kiedy całe jego jestestwo zdane jest na twoją łaskę. Wreszcie ty tu rządzisz i możesz to robić, tak jak chcesz: długo, mocno, szybko, wolno, a jeśli skupisz się na tym, to stanie się to nagle fajną grą. Co wtedy zrobisz, mężczyzno? Będziesz chciał dołączyć to gry i odwdzięczyć się jej tym samym. I mamy zabawę! I o to chodzi!

Jeśli zmieni się wasze nastawienie do czynności, jaką jest seks oralny, nagle stanie się on przyjemniejszy. Ludzie staną się bardziej otwarci, znikną migreny, a oczy wrócą na miejsce – bo nie będzie liczyła się ilość, a jakość. Pamiętajcie: nie obowiązek – ale zabawa. I będzie wszystkim dobrze.

Felieton ukazał się w magazynie CKM nr 3/2019. Kolejny felieton Blanki Lipińskiej znajdziesz w następnym numerze CKM!

53150357_2293935947336090_4247965634928836608_n.jpg



Kup CKM przez internet: zamawiając prenumeratę na rok 2019 dostaniesz dwa numery GRATIS! KLIKNIJ TUTAJ.


Dodał(a): CKM/ Fot. ForumGwiazd Sobota 23.03.2019