Zderzenie kultowych aut za milion i dwa tysiące złotych
To była kolizja dwóch włoskich kultowych aut, do których dołączył jeszcze "hiszpański" Seat. Fiat Seicento wart jakieś 2 tys. zł złotych zderzył się z Ferrari za ponad milion.
Sprawdź: Ferrari za pół ceny, ale… bez silnika. Tak fiskus robi licytacje
Sportowe auto z impetem uderzyło w niewielkie Seicento, które odleciało na pusty chodnik. Z kolei warte ponad milion złotych Ferrari zostało wyrzucone na przeciwległy pas ruchu, którym akurat jechał Seat. Oberwało się mu rykoszetem.
Na miejsce został wezwany patrol tarnowskiej policji. Funkcjonariusze odtworzyli dokładny przebieg zdarzenia, przyczyny oraz ustalili jego sprawcę. Okazała się nim 19-latka z Seicento, która uderzyła w Ferrari prowadzone przez 55-letniego tarnowianina. Seata prowadziła 54-letnia mieszkanka miasta.
Sprawdź: Najdroższy wypadek samochodowy. Straty poszły w miliony
Sprawdź: Najdroższy wypadek samochodowy. Straty poszły w miliony
Obie panie zostały przewiezione karetką do szpitala. Okazało się jednak, że oprócz niegroźnych potłuczeń nie mają większych obrażeń i jeszcze tego samego dnia zostały wypuszczone do swoich domów. Młoda kobieta będąca winowajcą twierdziła, że nie zauważyła znaku ostrzegawczego i dlatego potraktowała zbieg ulic Jaracza z Ćwiklińskiej jak skrzyżowanie równorzędne.
Z całej trójki najgorzej wyszedł mężczyzna, którego Ferrari (wnioskując po zdjęciach) najbardziej ucierpiało w wypadku. Natomiast i tak nie przeżył takiego koszmaru, jak kierowca Lamborghini Gallardo, które na jego oczach stanęło w płomieniach.
Z całej trójki najgorzej wyszedł mężczyzna, którego Ferrari (wnioskując po zdjęciach) najbardziej ucierpiało w wypadku. Natomiast i tak nie przeżył takiego koszmaru, jak kierowca Lamborghini Gallardo, które na jego oczach stanęło w płomieniach.