Wystarczyło kichnąć, by się rozpadł. 20 lat temu wstrzymano produkcję malucha

Niedomykające się drzwi, odpadające korby podczas otwierania szyb i wiele innych problemów – Maluch psuł się przy każdej możliwej okazji, lecz mimo wielu wad, Fiat 126p stał się symbolem motoryzacji i takich przygód nie zagwarantuje nam już żaden wóz.
maluchhoo.jpg

Wystarczy pomyśleć o tym, ile razy trzeba było ten samochód pchać, żeby ruszył i człowieka dopada nostalgiczny nastrój. Mija właśnie dwadzieścia lat od wypuszczenia ostatniego Fiata 126p. Najmłodszy Maluch wyjechał z zakładu w Bielsko-Białej 22 września 2000 r. Samochód od miana "auta dla ludu" przeszedł drogę do polskiej legendy motoryzacji.

Pierwszy Maluch kosztował 69 tys. zł., gdy średnie zarobki wynosiły ok. 3,5 tys zł. Aby uzbierać na Fiata 126p, potrzeba było więc prawie dwóch lat pracy. Patrząc na dzisiejszą średnią krajową, za taki sam wysiłek moglibyśmy mieć dobrego Mustanga, BMW Serii 7 albo A-klasę od Mercedesa z 2018 r.
Dziś poczciwego Fiata 126p można kupić nawet za kilka stówek. Oczywiście na portalach sprzedażowych pełno jest droższych, zadbanych i odświeżonych modeli, ale chyba lepiej znaleźć naleźć tańszego, wymagającego sporo uwagi Malucha i włożyć w niego serce. Takie rozwiązanie cieszy się powszechną sympatią wśród fanatyków tego auta, w końcu stworzenie kultowego samochodu według swoich upodobań to wielka frajda. 



Pal licho cenę, jaką musieliśmy zapłacić za ten wóz. Maluch to przede wszystkim kawał historii, PRL-owski symbol motoryzacji. Na wymarzony samochód trzeba było czekać od 3 do 5 lat. Kierowcy zaczęli coraz częściej wyjeżdżać na wakacje na własną rękę. Czteroosobowe rodziny wciskały się do malutkiego fiata 126p, by po paru godzinach męczarni, zdrętwiałych nóg i odbitych łokci współpasażerów, móc zdjąć z dachu spakowaną połowę domu i iść nad Bałtyk.

Fiat 126p cieszy się sympatią na całym świecie, także wśród celebrytów. Wielkim fanem kultowego Malucha jest Tom Hanks, który dostał jeden egzemplarz od fanów z Bielska–Białej. Aktor po otrzymaniu samochodu żartował, że ma wątpliwości, czy w ogóle auto zapali. Niezawodny wóz dobrze się sprawdził, przez co odtwórca roli Forresta Gumpa nie musiał już biegać, ale mógł spokojnie jeździć swoim nowym Fiatem 126p.

tomo.jpg

Prawdą jest, że Maluch często się psuł, ale za to auto miało tak prostą konstrukcję, że samodzielnie można było go naprawić (czego nie powinniśmy robić przy bardziej skomplikowanych maszynach, bo możemy nawet spalić stodołę). W tej kwestii kreatywność kierowców przechodziła najśmielsze oczekiwania. Bywali i tacy, co wozili ze sobą drewniany wieszak, aby w razie zerwania linki rozrusznika, móc nim go dopchnąć. Patenty na utrzymanie Fiata 126p były różne – zabawne, ale skuteczne. 

Zrzut ekranu 2020-09-22 o 16.55.42.png

Zdawanie prawa jazdy na Maluchu także było sporym wyzwaniem. Krążyło wiele opowieści o tym, że egzaminator przed odpaleniem samochodu informował kursanta, że dwójka nie działa i należy dodać więcej gazu na jedynce, by od razu wrzucić trójkę. Dziwi tylko to, że  warunkiem koniecznym do zdania egzaminu nie było pojechanie prosto do mechanika. 



Produkcję słynnego Malucha uruchomiono 47 lat temu. Łącznie w naszym kraju powstało prawie 3,2 mln. egzemplarzy tego modelu. Ostatni Fiat 126p wyjechał z fabryki 27 lat później. Prawie 30-letnia historia kultowego samochodu udowadnia, że mimo jego wielu wad, jest niewątpliwie legendą polskich dróg. W Polsce wciąż jest zarejestrowanych ok. 100 tys. Maluchów i mimo tego, że zapewne spora ich część nie jest w stanie wyjechać na drogi, udowadnia to, że wielu ludzi patrzy na ten samochód z sentymentem i szczyci się posiadaniem takiej maszyny w garażu.


Dodał(a): Konrad Klimkiewicz / NAC Wtorek 22.09.2020