Volvo V40 T5 R-design

To nie jest zwykłe auto rodzinne. To samochód naładowany emocjami. Volvo V40 T5 R-design od pierwszego kontaktu zapowiada emocje. Wystarczy na niego spojrzeć i już wiadomo czego się można po nim spodziewać. Zajęcie miejsca za kierownicą, tylko utwierdza w tym przekonaniu. Natomiast ruszenie z miejsca nie pozostawia żadnych wątpliwości, że adrenalina pozostanie na podwyższonym poziome podczas jazdy.
VOLVO-V40-T5-R-design.jpg


DIABEŁ WCIELONY
Oczywiście tym samochodem można jeździć spokojnie. Można zabrać rodzinę. Posadzić partnerkę
z przodu, na tylnej kanapie zamocować fotelik i umieścić w nim dziecko. Do bagażnika włożyć wózek
i kilka niezbędnych rodzinie przedmiotów. Ale do tego rekomendowałbym np. wcześniej opisywaną wersję Volvo V40 T3 (jako link). W przypadku, kiedy ma się do czynienia z T5 R-design, pierwsza myśl o przeznaczeniu tego auta jest inna niż „rodzina”. Testując T5 nie w głowie nam było sprawdzanie, czy będzie wygodnie, czy zmieszczą się bagaże, jak i gdzie przypniemy psa. Wściekle czerwony lakier, karbonowy dach, czarne wnętrze, profilowane fotele nastrajały zdecydowanie sportowo. T5 to silnik benzynowy o mocy 2,5 litra i mocy 254KM. Do setki rozpędza się w niecałe 7 sekund. Przy każdym dodaniu gazu, do uszu dociera niezwykle sympatyczny, sportowy dźwięk silnika. Do dyspozycji jest precyzyjnie i szybko działająca automatyczna skrzynia biegów. I jak tu odmówić sobie dynamicznej jazdy? Średnie spalanie według producenta to 7,9 litra na 100 km, ale warto jak zwykle coś doliczyć. Niezmiernie rzadko udaje się zrobić wynik z folderu.

Volvo V40 T5 jest zawieszony dość twardo. Nie przepada za nierównymi drogami, za to uwielbia zakręty. Uczucie twardości wzmagały dodatkowo nisko profilowane opony. Każda zapadnięta studzienka, czy wyrwa w ulicy generowała niezbyt przyjemne uczucie oraz przeraźliwy dźwięk. Natomiast w chwili wchodzenia nawet w ostry zakręt, przy dużej prędkości, zaczęliśmy doceniać jego twardość. Samochód świetnie trzymał się drogi. Można nim nieźle poszaleć, ale oczywiście nie nazywałby się Volvo, gdyby nie dbał o bezpieczeństwo. O rozsądku przypominał nam system wyświetlania, przy zegarach, niektórych znaków drogowych. Przede wszystkim pojawiający się znak z ograniczeniem prędkości, powodował odpuszczanie gazu. Kolejnym „stróżem” okazał się system City Safety. Kilka razy zdarzyło nam się zbyt szybko (wg Volvo) dojeżdżać do poprzedzającego nas pojazdu. Reakcją auta było natychmiastowe wyświetlenie, na dole szyby, przed oczami kierowcy czerwonego paska. Przyznam, że to faktycznie było pomocne i przyspieszało reakcję. Oczywiście wiele razy można było stwierdzić „ja wiem najlepiej kiedy zwalniać”, ale nie przyszłoby mi do głowy skrytykować tego systemu i podważyć jego ostrzeżeń. On nie zmusza, on podpowiada. Z jednej strony duża moc i rewelacyjne osiągi, z drugiej strony systemy bezpieczeństwa. Tym charakteryzuje się szwedzka marka.

Volvo T5 R-design to świetnie wyglądające i jeżdżące auto. Jego lekka, oryginalna i sportowa sylwetka, przyjemne wnętrze i niesamowite osiągi zapewniają całą masę rewelacyjnych emocji oraz odczuć z jego użytkowania. Jeśli chcemy kupić najtańsze V40 wydać musimy minimum 79 900 zł. Natomiast w przypadku, kiedy zdecydujemy się na taką wersję jak mieliśmy okazję testować, przygotować należy budżet w wysokości 165 730 zł.

Dodał(a): Rafał Czwartek 07.11.2013