Rosja pokazała swoją flotę. Imponujące obrazki
Święto rosyjskiej marynarki obchodzone jest w ostatnią niedzielę lipca.
Władimir Putin pojawił się w Petersburgu, żeby oglądać prezentację
zasobów rosyjskiej floty. W pokazie brało udział 46 statków, okrętów, a
nawet łodzie podwodne i 4 tys. marynarzy, ale nie była to jedyna morska defilada tego dnia. Rosja prężyła swoje wodne muskuły równocześnie w kilku
miejscach od Zatoki Wiślanej po Syrię.
Putin zapowiedział powiększenie arsenału o 40 nowych okrętów, pociski nuklearne i podwodne drony z napędem atomowym uzbrojone w głowice atomowe. Prezydent dodał jednocześnie, że „Rosja nie chce wyścigu zbrojeń”. Czyżby zbroili się po prostu hobbystycznie?
Dla porównania, Polska ma do dyspozycji 2 fregaty przejęte od Amerykanów, 2 korwety, 3 małe okręty rakietowe, 4 okręty podwodne, które mają po 50 lat i ponad 30 mniejszych okrętów pomocniczych. Rosjanie na Bałtyku mają 2 niszczyciele rakietowe, 3 fregaty rakietowe, 3 okręty podwodne, ok. 60 okrętów pomocniczych i 23 korwety.
Co ciekawe, kilka okrętów operujących w ramach Floty Bałtyckiej Rosji, zostało zbudowanych w polskich stoczniach w Szczecinie czy Gdańsku.
Wg. zestawienia czasopisma „The National Interest”, Rosja, po USA i Chinach, zajmuje trzecie miejsce w rankingu najpotężniejszych marynarek na świecie. Flota Putina dysponuje 79 dużymi okrętami, w tym jednym lotniskowcem, 5 krążownikami, 13 niszczycielami i 52 okrętami podwodnymi.
„Gdy nie ma floty, zaczynają się kłopoty” – rapował kiedyś Abradab. O inną flotę mu chyba chodziło, ale i tak trzeba uważać.
Czytaj też: Najnowocześniejszy okręt świata