Producent odkurzaczy stworzył... samochód elektryczny

Co łączy samochód elektryczny i odkurzacz? – oba działają na prąd. A skoro firma produkuje jedne z najlepszych odkurzaczy na świecie, czemu by nie spróbować swoich sił w konstruowaniu aut.
Dyson.png
Z takiego założenia musiał wyjść James Dyson, który w wywiadzie dla portalu The Times – w końcu – podzielił się swoim zdjęciem prototypu samochodu elektrycznego. Niedoszły konkurent Tesli został nazwany przez swojego twórcę N526 i dopiero teraz ujrzał światło dzienne.

Informacja o zamiarach firmy Dyson obiegły świat w 2017 roku. Wtedy dowiedzieliśmy się, że prace nad pojazdem trwają już od 2014 roku. Niestety w zeszłym roku wyszło na jaw, że opracowany prototyp jest “fantastyczny, ale nieopłacalny”.

Oznaczało to tyle, że firma raczej by nie zarobiła na jego produkcji. Tu warto wspomnieć, że James Dyson zdradził, ile kosztowała go ta inwestycja. Opracowanie pierwszych prototypów pochłonęło równowartość 2,6 mld złotych.

Samochód, na którego tle pozuje jego twórca, był pierwszym działającym prototypem. Wewnątrz znajdują się trzy rzędy siedzeń mogące pomieścić 7 osób, jednak nas bardziej obchodzą jego zasięgi. W tej kwestii byłby niekwestionowanym mistrzem.
1920-2a63d1f57444b98a9081d9d3d4e7bdc0.jpg
Dyson N526 miałby pokonywać 965 kilometrów na jednym ładowaniu. Przy czym nie chodzi tutaj o ekonomiczną jazdę. Firma przekonuje, że taka wydajność byłaby możliwa nawet “w czasie mroźnej lutowej nocy, przy prędkości 112 km/h na autostradzie, z włączonym ogrzewaniem i radiem na pełnej mocy”. Elektryki innych producentów gwarantują zasięg ok. 500 km na jednym ładowaniu.

Możliwość pokonania tylu kilometrów miały mu zapewniać prawnie zastrzeżone baterie opracowane przez wybitnych inżynierów firmy. W nich elektrolity ciekłe lub żelowe zostały zastąpione elektrodami i elektrolitami stałymi.

SPRAWDŹ: Škoda ochrzciła swój pierwszy elektryczny SUV

Samochód waży 2,6 tony i ma 5 m długości, 2 m szerokości i 1,7 m wysokości. Mimo tak olbrzymich gabarytów rozpędza się do setki 4,8 sekundy i uzyskuje prędkość maksymalną na poziomie 200 km/h. To dzięki dwóm silnikom elektrycznym o mocy 536 koni mechanicznych.

Wątpliwe, że auto Dysona będzie można w przyszłości zobaczyć na drodze. Właściciel firmy zdradził, że N526 musiałby kosztować 150 tysięcy funtów (ok. 767 tysięcy złotych), żeby jego produkcja była opłacalna. Liczymy na to, że chociaż patentem na swoje baterie podzieli się z producentami aut elektrycznych.
5022972_xe-dien-dyson.jpg



Dodał(a): Konrad Siwik / fot. Dyson Środa 20.05.2020